Hall: Kompromisu aborcyjnego warto bronić. PO popełnia błąd

Warto bronić kompromisu aborcyjnego. Popiera go wielu, jak nie większość, Polaków.

Aktualizacja: 14.02.2021 07:07 Publikacja: 14.02.2021 00:01

Hall: Kompromisu aborcyjnego warto bronić. PO popełnia błąd

Foto: Piotr Wittman / Fotorzepa

Wypowiedzi miarodajnych polityków PO – Borysa Budki, Rafała Trzaskowskiego czy Małgorzaty Kidawy-Błońskiej – świadczą o tym, że kierownictwo partii opowie się za zasadniczą liberalizacją prawa do aborcji, w porównaniu z obowiązującym przez ponad ćwierć wieku tzw. kompromisem aborcyjnym. Od kilku tygodni, także Donald Tusk – nadal bardzo znaczący dla PO – opowiada się za odejściem od ustawy z 1993 roku i prawem wyboru kobiety o losach jej ciąży.

W wypowiedziach przewodniczącego Europejskiej Partii Ludowej i prominentnych polityków PO z reguły pada stwierdzenie: „Nie ma powrotu do kompromisu aborcyjnego, bo został on cynicznie zniszczony przez PiS". Z drugą częścią tej opinii w pełni się zgadzam. Uważam, że odpowiedzialność partii rządzącej, a w szczególności jej lidera, jest bezdyskusyjna i stanowi ciężką przewinę wobec pokoju społecznego. Jednak stwierdzenie: nie ma powrotu do tzw. kompromisu aborcyjnego, to nic innego, jak powiedzenie, że to PO tego nie chce. Sondaże pokazują, że wielu Polaków, zapewne większość, opowiada się nadal za kompromisem aborcyjnym.

Przemiana Platformy

Stanowisko liderów PO mnie martwi. Jest świadectwem głębokiej ideowej przemiany, jaką ta partia przeszła w ciągu dwudziestu lat istnienia. PO powstawała jako formacja deklarująca konserwatyzm w sferze kultury i obyczaju, a opowiadająca się za liberalną demokracją i gospodarką. Teraz z konserwatywnych wątków tożsamości nie pozostało prawie nic. Twarzami Koalicji Obywatelskiej, której trzonem jest PO, w sprawach rodziny, modelu społeczeństwa i prawa do aborcji stały się Barbara Nowacka z lewicowej Inicjatywy Polskiej i posłanki o poglądach do niej zbliżonych.

Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że czołowi politycy Platformy chcieliby być bardziej wyraziści, ale obawiają się reakcji swych już nielicznych parlamentarzystów o konserwatywnych poglądach oraz tych wyborców, którzy chcą w niej widzieć partię centroprawicową.

Donald Tusk używa argumentu, że powrót do kompromisu aborcyjnego nie jest wskazany również dlatego, że Kościół z powodu moralnego bankructwa w wielu sprawach stracił mandat do wiążącego zabierania głosu w tej kwestii. („Newsweek" z 7 grudnia). Ten argument uważam za błędny. Nie wdaję się w tym miejscu w ocenę morale polskich hierarchów. Zwracam tylko uwagę, że nie trzeba być rzymskim katolikiem ani nawet człowiekiem wierzącym, aby wiedzieć, że w sprawach aborcji chodzi o przerwanie życia istoty, która stałaby się, gdyby jej pozwolono, rozwiniętą osobą ludzką.

Tak niedawno na łamach „Plusa Minusa" pisał o tym ojciec Ludwik Wiśniewski: „Jestem przekonany, że nieposzanowanie życia ludzkiego, że nieposzanowanie życia jeszcze nienarodzonych jest korzeniem wszelkiego zła. Sądzę, że uwrażliwianie ludzkich sumień na ten problem należy nie tylko do podstawowych zadań Kościoła, ale także do obowiązków każdego humanisty, również niewierzącego, który uznaje ogólnoludzkie wartości". Istotą rzeczy jest właśnie szacunek dla ogólnoludzkich wartości, a nie danie satysfakcji Kościołowi, czy też przeciwnie – ukaranie go za polityczne zaangażowanie.

Etyczne kompromisy

Przekonania dotyczące ochrony życia, możliwości jego przerwania w wyjątkowych okolicznościach dotyczą podstawowych wartości i najwrażliwszych sfer sumienia. Trudno tutaj o etyczne kompromisy. Są one jednak możliwe, a nawet konieczne w działaniu państwa, działalności politycznej i stanowienia prawa. Wojciech Giertych, inny wybitny dominikanin, pisze o tym w zimowym numerze „Więzi", zwracając uwagę, że prawo nie jest kalką prawa moralnego, a obowiązkiem mądrego polityka, także katolika, powinno być staranie się o osiągnięcie dobra, które możliwe jest do osiągnięcia w danej sytuacji, a nie zamykanie się w ideologicznej twierdzy.

Z takiego podejścia narodził się tzw. kompromis aborcyjny w styczniu 1993 r., chociaż jego losy były niepewne. Ci, którzy wówczas za nim głosowali, wiedzieli, że jest niedoskonały, będzie budził etyczne wątpliwości i nie zostanie zaakceptowany przez siły skrajne z prawej i lewej strony. Na długo zaakceptowała go jednak większość Polaków. PiS, konsekwentnie niszcząc osiągnięcia III Rzeczpospolitej, ten kompromis unieważnił, aktywizując lewicę i prowokując głęboki konflikt społeczny. Kierownictwo PO także nie chce powrotu do kompromisu, zajmując stanowisko nie tak skrajne jak lewica, ale niezbyt od niego odległe. Oczywiście to stanowisko nie ma najmniejszych szans na sukces w obecnym parlamencie, ale może ułatwić współpracę z lewicą.

W przestrzeni publicznej padają znaczące głosy zwolenników powrotu do kompromisu z 1993 roku. Ostatnio w tym duchu zabrał głos były prezydent Bronisław Komorowski. Natomiast jest symptomatyczne, że jedyną parlamentarną opozycyjną partią, która zdecydowanie opowiedziała się za przywróceniem kompromisu aborcyjnego jest Polskie Stronnictwo Ludowe. Ten głos umacnia mnie w przekonaniu, że dobrze było popierać Władysława Kosiniaka-Kamysza.

W Polsce mamy batalię – i nic nie wskazuje, aby szybko się ona skończyła – której stawką jest poszanowanie konstytucji, rządów prawa, zatrzymanie pełzającego autorytaryzmu, który zmienia państwowe instytucje w atrapy. W tej batalii wiadomo, kto jest po jakiej stronie. Nie jest nam potrzebna równoległa druga batalia, którą można nazwać zimną wojną religijną. Mylą się ci, którzy sądzą, że linie frontu w obu tych bataliach będą się pokrywać. Nie zachęcam do zaniechania debaty nad polskim modelem stosunków państwa i kościoła i zmianami obyczajowymi w Polsce.

Przestrzegam jednak przed następującym wyborczym pakietem: poszanowanie konstytucji, odsunięcie PiS-u od władzy i rozliczenie jego rządów, usunięcie religii z przestrzeni publicznej i aborcja na życzenie. Wielu Polaków nie przyjmie takiego pakietu. Ja też. Interesują mnie tylko dwa pierwsze jego elementy.

Autor jest politykiem i historykiem, dr. hab. nauk humanistycznych, działaczem opozycji w PRL, współzałożycielem Ruchu Młodej Polski, ministrem w rządzie Tadeusza Mazowieckiego

Wypowiedzi miarodajnych polityków PO – Borysa Budki, Rafała Trzaskowskiego czy Małgorzaty Kidawy-Błońskiej – świadczą o tym, że kierownictwo partii opowie się za zasadniczą liberalizacją prawa do aborcji, w porównaniu z obowiązującym przez ponad ćwierć wieku tzw. kompromisem aborcyjnym. Od kilku tygodni, także Donald Tusk – nadal bardzo znaczący dla PO – opowiada się za odejściem od ustawy z 1993 roku i prawem wyboru kobiety o losach jej ciąży.

W wypowiedziach przewodniczącego Europejskiej Partii Ludowej i prominentnych polityków PO z reguły pada stwierdzenie: „Nie ma powrotu do kompromisu aborcyjnego, bo został on cynicznie zniszczony przez PiS". Z drugą częścią tej opinii w pełni się zgadzam. Uważam, że odpowiedzialność partii rządzącej, a w szczególności jej lidera, jest bezdyskusyjna i stanowi ciężką przewinę wobec pokoju społecznego. Jednak stwierdzenie: nie ma powrotu do tzw. kompromisu aborcyjnego, to nic innego, jak powiedzenie, że to PO tego nie chce. Sondaże pokazują, że wielu Polaków, zapewne większość, opowiada się nadal za kompromisem aborcyjnym.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej