Reklama

Słowa „Arbeit macht frei” były dla nas symbolem piekła

- Za każdym razem, gdy widziałem te litery, wzdrygałem się - mówi "Rz" jeden z pierwszych więźniów KL Auschwitz

Publikacja: 19.12.2009 02:10

Słowa „Arbeit macht frei” były dla nas symbolem piekła

Foto: PAP, Jacek Bednarczyk Jacek Bednarczyk

[b]Rz: Pamięta pan dzień, w którym nad bramą Auschwitz umieszczono napis „Arbeit macht frei”?[/b]

[b] Kazimierz Albin, (nr 118) - jeden z pierwszych więźniów KL Auschwitz:[/b] Oczywiście. Pewnego dnia, było to w 1940 roku, wyszliśmy do pracy i brama była jeszcze „goła”. Wróciliśmy wieczorem i zobaczyliśmy ten napis, jak górował nad obozem. Nigdy nie zapomnę tego widoku.

[b]Jaka była reakcja więźniów?[/b]

Byliśmy porażeni cynizmem Niemców. Napisali „praca czyni wolnym”, chociaż na własnej skórze przekonaliśmy się, że praca w Auschwitz była jedynie metodą uśmiercania więźniów. Szybko więc ułożyliśmy takie powiedzonko „Arbeit Macht Frei durch den Schornstein”, czyli „praca czyni wolnym [do wyjścia] przez komin”.

[b]Znał pan więźnia Jana Liwacza, który zrobił napis?[/b]

Reklama
Reklama

Z widzenia. Nie miałem z nim jednak żadnych bliższych kontaktów. On miał numer 1010, a ja 118. Przybył więc do obozu jakieś dwa miesiące po mnie. Mnie przywieziono słynnym pierwszym transportem 14 czerwca 1940 roku. Znaleźliśmy się w jeszcze budowanym obozie. Trafiłem tam za próbę przedostania się do armii polskiej na Zachodzie. Złapali mnie Słowacy i wydali gestapo. Siedziałem w Auschwitz aż do 1943 roku, gdy uciekłem.

[b]Co w tym czasie oznaczał dla pana napis nad bramą obozu?[/b]

Był stałym elementem mojego obozowego życia. Mijałem go dwa razy dziennie. Gdy moje komando wychodziło do pracy i gdy z niej wracało. Wkrótce, podobnie jak dla innych więźniów, napis stał się dla mnie symbolem tego miejsca. Symbolem piekła, jakie zgotowali nam Niemcy. Symbolem ich obłudy i okrucieństwa. Od kolegów, którzy przybywali do Auschwitz później, dowiedziałem się, że gdy po raz pierwszy przekraczali bramę obozu, właśnie ten napis wywoływał w nich największe przerażenie.

[b]Na pewno po wojnie wiele razy był pan w Auschwitz...[/b]

... i za każdym razem, gdy widziałem te litery, wzdrygałem się. Choć powinienem się przyzwyczaić. Choć minęło tyle lat, widok napisu sprawiał, że wracały do mnie wszystkie koszmarne wspomnienia.

[b]Jak pan zareagował na wieść o kradzieży hasła?[/b]

Reklama
Reklama

To cios wymierzony w symbol naszego cierpienia. Mojego, moich kolegów i wszystkich więźniów zamordowanych w tym niemieckim obozie. Bardzo smutna sprawa, oby to był tylko wybryk chuliganów. Mam nadzieję, że policja szybko wyjaśni sprawę i wykryje sprawców. Napis musi bowiem wrócić na swoje miejsce. Ponad milion ludzi ze 100 krajów świata, którzy co roku odwiedzają muzeum Auschwitz, powinno mieć możliwość zobaczenia tych liter.

Wydarzenia
Poznaliśmy nazwiska laureatów konkursu T-Mobile Voice Impact Award!
Wydarzenia
Totalizator Sportowy ma już 70 lat i nie zwalnia tempa
Polityka
Andrij Parubij: Nie wierzę w umowy z Władimirem Putinem
Materiał Promocyjny
Ubezpieczenie domu szyte na miarę – co warto do niego dodać?
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama