Lech Kaczyński. Prezydent. Wybitny Polak. Trudno uwierzyć, że nie żyje. Trudno się z tym pogodzić. Najlepszy prezydent, jakiego mieliśmy w III RP. Człowiek, którego wizerunek spreparowany przez przeciwników na użytek opinii publicznej tak zasadniczo różnił się od rzeczywistości, że wywoływał poczucie, iż żyjemy w dwóch, nieprzystających do siebie, światach. Człowiek niezwykle ciepły, przyjacielski, życzliwy ludziom. To te jego cechy wchodziły czasami w konflikt z jego polityczną misją. Strasznie trudno było mu odsuwać ludzi, których znał, a więc lubił, bo takie było jego naturalne nastawienie do swoich współpracowników. Niezwykle trudno było mu wycofywać ofiarowane im zaufanie.
Jego osobiste nastawienie równoważył równie naturalny dla niego patriotyzm. Świadomość, że żyjemy we wspólnocie i dopiero dzięki niej osiągnąć możemy pełnię swojego człowieczeństwa, była dla niego czymś oczywistym. Tak jak i fakt, że nasza egzystencja nie wyczerpuje się w doraźnej teraźniejszości, ale rozpięta jest między sięgającą głęboko wstecz przeszłością a pokoleniami, które nastąpią i wobec których jesteśmy odpowiedzialni za stan naszego wspólnego kraju.
Nasza ojczyzna i ta materialna, i ta ważniejsza nawet – duchowa, przejawiająca się w kulturze, jest darem, jaki otrzymaliśmy od minionych pokoleń. To ich pracy i poświęceniu zawdzięczamy swoją egzystencję. Dlatego polityka historyczna nie była dla Kaczyńskiego działaniem drugorzędnym. Wiedział, że żyjemy w pamięci i dzięki pamięci. Że narody tak jak ludzie, którym odbiera się pamięć, giną. Dlatego przywrócenie pamięci narodowej jest niezbędne dla przetrwania Polaków. Odzyskanie pamięci to także przywrócenie ładu moralnego, wskazanie na dobro i zło, określenie wzorców i antywzorców.
Stąd tyle miejsce w działaniu Lecha Kaczyńskiego zajęło symboliczne wynagradzanie zasług dla ojczyzny. Stąd przedsięwzięcia mające upamiętniać nasze wielkie chwile, takie choćby jak budowa Muzeum Powstania Warszawskiego. Prezydent wiedział, że rozpoznanie historyczności naszego istnienia każe wziąć na barki odpowiedzialność za rzecz pospolitą, rzecz wspólną, którą zostawimy następnym pokoleniom.
Zaangażowanie Lecha Kaczyńskiego w sprawę Polski powodowało, że bez kompleksów i złudzeń podchodził do polityki międzynarodowej. Zdawał sobie sprawę, że siła Polski to bezpieczeństwo, ale także i dobrobyt jej mieszkańców. To także trudne do zmierzenia, ale fundamentalne poczucie godności. Dlatego odbudowa Polski na arenie międzynarodowej była dla niego jednym z politycznych imperatywów.