Od 1 lipca to samorząd przejmuje pełną odpowiedzialność za odbiór i przetwarzanie wszystkich śmieci w stolicy, ale mieszkańcy i opozycja zarzucają, że ratusz jest do tej rewolucji nieprzygotowany.
– Szykujecie nam tylko wysoki haracz w postaci opłaty śmieciowej! – atakowali wczoraj na sesji Rady Warszawy.
Mający większość w radzie klub Platformy Obywatelskiej odrzucił ostatnio niespodziewanie przygotowywane od miesięcy przez ratusz projekty uchwał dotyczących systemu naliczania nowego podatku za odbiór i zagospodarowanie śmieci. Dlatego na wczorajszej sesji radni dyskutowali tylko o zasadach – jak segregować odpady i jak utrzymać czystość na posesjach. Na konkretne stawki podatku ma przyjść czas w przyszłym miesiącu, gdy Sejm wprowadzi poprawki do obecnych przepisów, a ratusz przygotuje nowe projekty.
Te wyrzucone do kosza przewidywały, że opłaty wzrosną w stosunku do dzisiejszych nawet sześciokrotnie. Najbardziej po kieszeni dostałyby osoby samotne, które dziś płacą ok. 10 zł miesięcznie, a po zmianach co najmniej 48 zł.
– To, że rozmawiamy oddzielnie o stawkach i regulaminie, to tylko mataczenie wygodne politycznie, przecież wiadomo, że opłaty wynikają z tych zasad, o których mówimy dziś – uważa radny Maciej Maciejowski (Praska Wspólnota Samorządowa, wcześniej PiS). – Już wiem, że będzie drożej, ale dlaczego ma być gorzej? – zaatakował.