Drzewiecki: Nie będę robił rewolucji kadrowej w resorcie

Kazimierz Marcinkiewicz bardzo lubi sport i z pewnością nadawałby się na szefa komitetu organizacyjnego Euro 2012. Ale ostateczna decyzja w tej sprawie należy do premiera Donalda Tuska - mówi Mirosław Drzewiecki, minister sportu

Aktualizacja: 01.12.2007 08:55 Publikacja: 30.11.2007 20:02

Drzewiecki: Nie będę robił rewolucji kadrowej w resorcie

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

Jak po tych dwóch tygodniach na stanowisku ministra ocenia pan nasze szanse na zorganizowanie Euro?

Mirosław Drzewiecki:

Wybierając się do ministerstwa, byłem pełen obaw. Gdybyśmy byli organizatorami Euro w 2016 roku, to mam pewność, że byśmy to spokojnie zrobili. Przygotowanie projektu stadionów trwa rok. Budowanie to 2,5 roku. To sprawia, że już dzisiaj jesteśmy na granicy wykonalności tych obiektów.

Pierwszą decyzję już pan podjął. Znamy projektanta Stadionu Narodowego. Dlaczego ta firma?

Obiecałem, że do 30 listopada podejmę w tej sprawie decyzję i słowa dotrzymałem. W ciągu tych ostatnich dwóch tygodni odbyły się trzy prezentacje firm, które zakwalifikowała do finałowej trójki moja poprzedniczka. Wybrałem konsorcjum, które w mojej ocenie jest w stanie zrealizować projekt w odpowiednim czasie za właściwe pieniądze. W przypadku jednej z niewybranych pracowni obawiałem się, że nie ma ona wystarczającego doświadczenia w projektowaniu stadionów. W przypadku tej drugiej, warunki finansowe przez nią zaproponowane trochę nie przystawały do naszej rzeczywistości. Cena jest dla nas jednym z najważniejszych kryteriów. Dlatego wybraliśmy JSK. Olbrzymie znaczenie miało też doświadczenie warszawskie tej firmy.

Kiedy się dowiemy, czy stadion powstanie w niecce czy na błoniach? Skąd ta zwłoka?

W ciągu kilku dni. Czekam na finalną ekspertyzę firmy, która robi odwierty geotechniczne na koronie Stadionu Dziesięciolecia. Na razie to wygląda nieźle i jeśli tylko ekspertyza końcowa potwierdzi dotychczasowe wyniki, to budujemy stadion w niecce.

Jak pan teraz ocenia pomysł pani prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz przenoszenia budowy stadionu w inne miejsce?

To było po wyborach, była trochę nerwowa atmosfera. Wcześniej pan minister Lipiec zlecił ekspertyzę, ale zadał w niej pytanie, czy jest możliwe wybudowanie stadionu w niecce, ale przy wywiezieniu gruzu. To by na długi czas zakorkowało Warszawę, a koszty byłyby olbrzymie i pewnie byśmy i tak nie zdążyli na czas. Pani prezydent Gronkiewicz-Waltz chciała zrobić wszystko, żeby ten stadion powstał na czas, dlatego zaproponowała alternatywne lokalizacje. Ja nie chciałbym już do tego wracać, bo sprawa jest zamknięta i budujemy stadion na Pradze.

Co ze stadionami w innych miastach. Ich prezydenci mówią, że bez pomocy sobie nie poradzą?

Poprzedni rząd zapowiedział, że będzie starał się dofinansować je w 20 proc. Ja nie składam takich deklaracji. Dopiero kiedy poznamy ostateczny koszt budowy tych stadionów, siądziemy z ich władzami do rozmów. Gdybym był na miejscu prezydentów tych miast, to też chciałbym finansowania z budżetu państwa w wysokości 80 proc. albo nawet 100 proc. Ale jest to trochę takie wywieranie presji, dajcie nam pieniądze, bo inaczej Euro nie będzie.

Powstanie sejmowa komisja ds. Euro? PiS zarzuca wam, że chcecie w ten sposób pozbawić ich kontroli nad przygotowaniami do imprezy i odsunąć od tych spraw byłą minister Elżbietę Jakubiak.

Komisja powstanie. Ma ona ułatwić pracę nad wszystkimi ustawami i projektami związanymi z Euro. To nie ma nic wspólnego z jakimkolwiek odsuwaniem pani Jakubiak czy PiS. Ja niezwykle cenię ją jako urzędnika i mam nadzieję, że będzie mi się dobrze współpracowało z Komisją Sportu pod jej kierownictwem.

Nie pozbył się pan jej najbliższych współpracowników, m.in.pana Borowskiego. Dlaczego?

Pan Borowski ma swoje zadanie do wykonania, jakim jest budowa Stadionu Narodowego i będzie to robił. Znam wiele osób w tym ministerstwie i żadnej rewolucji kadrowej robić nie zamierzam.

Kazimierz Marcinkiewicz zostanie szefem komitetu ds. Euro?

Pan Premier Marcinkiewicz bardzo lubi sport i z pewnością by się do tego nadawał. Ostatnie zdanie należy tutaj jednak do premiera Donalda Tuska. Liczę, że w pomoc przy Euro włączą się także inne znane osoby. Chcę przekonać do tego Zbigniewa Bońka, który ma świetne osobiste kontakty z szefem UEFA Michelem Platinim.

Nie obawia się pan, że jak Marcinkiewicz zostanie szefem komitetu, to znaczenie ministra sportu będzie mniejsze?

Nie odbieram tego w ten sposób. Euro jest obecnie najważniejszym naszym zadaniem, ale nie tylko tym się zajmuję. W przyszłym roku odbędzie się w Polsce kilkanaście mistrzostw świata i Europy w różnych dyscyplinach. Do tego dochodzą przygotowania do igrzysk olimpijskich najpierw w Pekinie, a później w Vancouver. Ministerstwo musi też dbać o masowe uprawianie sportu przez dzieci i młodzież w Polsce.

Premier zapowiedział w exposé powstanie boiska w każdej polskiej gminie? Na jakim etapie są prace nad tym projektem?

To jest plan z grubsza liczony na pięć lat. Jeśli w tym czasie uda nam się wybudować około 2 tys. boisk, to będziemy zadowoleni. Jesteśmy właśnie w trakcie zapinania tego projektu. Można w nim wykorzystać środki europejskie, ale do tego niezbędna jest nasza współpraca z samorządem. Jestem już po spotkaniach z marszałkami województw w tej sprawie. Chcemy, żeby przy każdym z takich boisk pracował instruktor, który będzie za nie odpowiadał i opiekował się dziećmi, które będą tam grały. Trzeba jednak znaleźć pieniądze na ponad 2 tysiące etatów dla tych ludzi i to jest zadanie dla samorządu.

Gdzie chcecie znaleźć tych ludzi?

To muszą być ludzie przygotowani do tego zadania. Muszą mieć ukończone odpowiednie kursy. Chcielibyśmy, aby zajęli się tym głównie byli sportowcy. Niekoniecznie ci z pierwszych stron gazet, ale znani w swoim terenie. Co jakiś czas dowiadujemy się o trudnej sytuacji tego czy innego byłego sportowca. W ten sposób możemy im pomóc, a dzieciaki będą chętniej grały w piłkę, jeśli będą wiedziały, że dzieje się to pod okiem kogoś znanego. Świetnym przykładem jest tutaj mój partyjny kolega Roman Kosecki, który pokazał, jak można zorganizować takie przedsięwzięcie.

Jesteśmy na szarym końcu w Europie, jeśli chodzi o uprawianie sportu. Jak to zmienić?

To prawda, ale jak przekonać rodziców, żeby posyłali swoje dzieci na zajęcia sportowe, jeśli odbywają się one na klepisku? Kiedy powstaną nowe obiekty, będą to robić znacznie chętniej. Od kiedy w Polsce powstało 300 basenów, to wcale nie stoją one puste. Podobnie jest z innymi obiektami sportowymi. Wszędzie non stop się coś dzieje. Boiska ze sztuczną nawierzchnią są cały czas używane. Najprostsza metodą do przekonania Polaków do uprawiania sportu jest stworzenie im dobrych warunków.

Spotkał się pan z zarządem PZPN. Czy to oznacza koniec konfliktu na linii ministerstwo – związek?

Będę szanował autonomię związków sportowych. Dlatego chcę współpracować z władzami PZPN i innych związków.

Czyli Michał Listkiewicz może spać spokojnie. Pozostanie na stanowisku?

To zależy od samego Listkiewicza i od władz związku.

A co z problemem korupcji w polskiej piłce?

To poważna sprawa, którą powinni zająć się przede wszystkim prokuratorzy, policja i sądy, a nie minister sportu. To jest tak, że jeżeli w aferze korupcyjnej jest już zatrzymanych ponad 100 ludzi, na ich miejsce przyjdą do pracy w piłce nowe osoby. I daj Boże, by podobnych praktyk nie uprawiały. Liczę, że w większości będą to młodzi.

Ale w naszym sporcie od kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu lat działają ciągle ci sami ludzie?

Zmiana warty jest konieczna. Znam związki, gdzie są ci sami prezesi od 30 lat i cieszą się olbrzymim poparciem, ale to nie jest dobry pomysł na rozwój tych dyscyplin. Im więcej młodych ludzi do siebie związki przyciągną, tym lepsza będzie ich przyszłość. I tę prawdę działacze muszą zrozumieć i będę ich do takich zmian namawiał.

Deklaruje pan, że jest kibicem zarówno ŁKS, jak i Widzewa.

U mnie piłka zawsze była na pierwszym miejscu. ŁKS to była moja młodzieńcza miłość. Chodziłem z ojcem na mecze i tam się prawie wychowałem. Później przyszedł czas Widzewa, który miał wspaniałą drużynę z Bońkiem, Smolarkiem czy Surlitem. Pamiętam wielkie mecze tej drużyny, jak choćby z Juventusem Turyn.

Jest pan nie tylko kibicem, od wielu lat gra pan w golfa.

Jestem mistrzem Europy parlamentarzystów. Kiedy cztery lata temu pojechałem na pierwsze takie zawody, to większość zachodnich kolegów patrzyła na mnie z olbrzymim pobłażaniem, w myśl zasady, że w Polsce to może już niedźwiedzie nie chodzą po ulicach, ale gdzie nam do gry w golfa. I udało mi się wygrać.

Czym pan naraził się premierowi Kaczyńskiemu, że znalazł się na jego czarnej liście ministrów?

Nie wiem, ale jeżeli znalazłem się w towarzystwie tak ważnego polityka jak Grzegorz Schetyna, jestem z tego tylko dumny. Traktuję to jako komplement ze strony Jarosława Kaczyńskiego. Pan prezydent, jak wręczał nominację Grzegorzowi Schetynie i mnie, żartobliwie powiedział, by nas piorun strzelił.

Jak po tych dwóch tygodniach na stanowisku ministra ocenia pan nasze szanse na zorganizowanie Euro?

Mirosław Drzewiecki:

Pozostało 99% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!