Są tu sami mistrzowie, z różnych pokoleń. Niektórzy przez kilkanaście lat lub dłużej działali jako formacja. Przykładem – kapiści reprezentowani przez Artura Nachta-Samborskiego i Piotra Potworowskiego. Najwyraźniej kolekcjoner należy do fanów pierwszego z nich (w czym się z nim solidaryzuję), bo niedawno urządził mu w salonie aTAK indywidualny pokaz. Co do twórczości drugiego artysty, to wyraźnie preferuje motywy pejzażowe. Potworowski miał talent wydobywania najbardziej typowych cech krajobrazu. I tak w „Pejzażu z Toskanii” (1956) przyciągają wzrok gorące, żółto-oranżowe tony skontrastowane z pionowymi, czarnymi formami. Nie wątpię, że to widok bliski sercu właściciela zbioru, jako że ma dom pod Florencją, gdzie od kilku lat organizuje plenery dla plastyków i muzyków.
W „Figuracji” nie mogło zabraknąć Gruppy, sześcioosobowego zespołu aktywnego w latach 80. Po 1992 roku ugrupowanie wprawdzie rozpadło się, lecz każdy z byłych członków nadal intensywnie udziela się. U Musiała Gruppa pojawia się w nieco okrojonym składzie: Marek Sobczyk, Jarosław Modzelewski, Włodzimierz Pawlak i Ryszard Grzyb (ten ostatni także na zabawnym portrecie pędzla Pawlaka).
Większość ważnych postaci polskiej figuracji od początku samodzielnej twórczości zapowiadała się na indywidualistów. Nie można więc poważnie traktować studenckiego epizodu z Grupą Samokształceniową Andrzeja Wróblewskiego, gdyż on od początku wydawał się artystycznie samodzielny. I zbyt charyzmatyczny, żeby z kimkolwiek współpracować. Z kolei przynależność Jerzego Nowosielskiego do Grupy Krakowskiej ma czysto symboliczny wymiar.
Na koniec uwaga dotycząca innego aspektu wystawy: gros eksponowanych prac pamiętam z aukcji. Wniosek – do naszych domów aukcyjnych wciąż trafiają rarytasy. Trzeba tylko umieć je wyłowić.
A za dwa miesiące w galerii nastąpi zmiana dekoracji. W kolejnej odsłonie zbioru Musiała zostanie wyabstrahowana abstrakcja.