Szef lecznicy pediatrycznej przy ul. Niekłańskiej Paweł Chęciński zapowiada, że nie podpisze kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia na 2008 r. Mówi, że przyjęcie oferty jest równoznaczne ze zgodą na pogorszenie sytuacji szpitala.
– To oznacza, że będziemy przyjmować tylko nagłe przypadki i nie wykonamy planowych zabiegów – mówi szef placówki. – Leczenie pacjentów jest zdecydowanie bardziej kosztowne, niż wyliczają to urzędnicy. Różnice między ich stawkami a rzeczywistą ceną hospitalizacji musimy wyrównać z własnego budżetu. A to powoduje zadłużenie szpitala.
Aby szpital mógł normalnie funkcjonować, kontrakt musi być o 35 proc. wyższy, niż proponuje NFZ. – Za punkt powinniśmy dostawać 15 zł, a nie 11 zł – uważają w szpitalu.
– Niski kontrakt oznacza także, że nie będziemy mogli zapewnić odpowiedniej obsady ostrych dyżurów, bo lekarze nie zgodzą się na pracę za dotychczasowe stawki i już dziś walczą o podwyżkę – mówi Wojciech Pawłowski, dyrektor ds. lecznictwa.
Przedstawiciele związków zawodowych chcą podniesienia płac o ok. 70 proc. – Ale przy naszych zarobkach to nie są zawrotne kwoty. Teraz lekarz z ponad 20-letnim stażem pracy otrzymuje ok. 3,5 tys. złotych brutto – mówi dr Krystyna Piątek z oddziału chirurgii dziecięcej.