Czy po latach starań z mapy miasta zniknie kontrowersyjny apartamentowiec Śródmiejskiej Spółdzielni Mieszkaniowej przy ul. Leszczyny? Ku zaskoczeniu urzędników w wyłożonym do wglądu mieszkańców projekcie planu zagospodarowania atrakcyjnego terenu między al. Wilanowską, Puławską, al. Sikorskiego i Sobieskiego znalazły się zapisy uniemożliwiające legalizację budynku.
Drogę do budowy luksusowego apartamentowca na terenie przeznaczonym pod zieleń otworzył spółdzielni Czesław Lechowicz, ówczesny naczelnik mokotowskiego Wydziału Zagospodarowania Przestrzennego. W czerwcu 2000 r. wydał decyzję o warunkach zabudowy dla inwestycji. Łamiąc prawo, urzędnik stwierdził, że działka, na której zaplanowano budynek, ma charakter mieszkaniowo-usługowy. Poświadczył więc nieprawdę, ale na tej podstawie urząd dzielnicy wydawał śródmiejskiej spółdzielni kolejne pozwolenia na budowę.
Sprawa inwestycji bulwersowała okolicznych mieszkańców. W maju zeszłego roku, gdy apartamentowiec stał już od dwóch lat, Wojewódzki Sąd Administracyjny na ich wniosek uchylił pozwolenie na budowę. Uznał, że wydano je z rażącym naruszeniem prawa.
Mimo wyroków sądu miasto szykowało się jednak do uchwalenia nowego planu, który pozwoliłby uznać inwestycję za zgodną z prawem. Miał go przygotować architekt Krzysztof Domaradzki. Urzędnicy zalecili mu, aby wprowadził do dokumentu odpowiednie poprawki.
W grudniu zeszłego roku gotowy projekt zatwierdził prezydent Warszawy, a w zeszłym tygodniu urzędnicy przedstawili go do wglądu mieszkańców. Dopiero wtedy okazało się, że zamiast zapisów legalizujących spółdzielczą inwestycję znalazły się tam sformułowania, które pozwolą ją wyburzyć.Zgodnie z planem wzdłuż ul. Leszczyny można budować jedynie do 11 metrów wysokości – tymczasem apartamentowiec ŚSM ma pięć metrów więcej. Poza tym jest za długi. To wszystko oznacza, że nie da się go zalegalizować.