Samowolki pójdą pod kilof?

Apartamentowiec bezprawnie wybudowany w Parku pod Skocznią może zostać wyburzony. To efekt urzędniczego niedopatrzenia

Publikacja: 15.01.2008 01:21

Samowolki pójdą pod kilof?

Foto: Rzeczpospolita

Czy po latach starań z mapy miasta zniknie kontrowersyjny apartamentowiec Śródmiejskiej Spółdzielni Mieszkaniowej przy ul. Leszczyny? Ku zaskoczeniu urzędników w wyłożonym do wglądu mieszkańców projekcie planu zagospodarowania atrakcyjnego terenu między al. Wilanowską, Puławską, al. Sikorskiego i Sobieskiego znalazły się zapisy uniemożliwiające legalizację budynku.

Drogę do budowy luksusowego apartamentowca na terenie przeznaczonym pod zieleń otworzył spółdzielni Czesław Lechowicz, ówczesny naczelnik mokotowskiego Wydziału Zagospodarowania Przestrzennego. W czerwcu 2000 r. wydał decyzję o warunkach zabudowy dla inwestycji. Łamiąc prawo, urzędnik stwierdził, że działka, na której zaplanowano budynek, ma charakter mieszkaniowo-usługowy. Poświadczył więc nieprawdę, ale na tej podstawie urząd dzielnicy wydawał śródmiejskiej spółdzielni kolejne pozwolenia na budowę.

Sprawa inwestycji bulwersowała okolicznych mieszkańców. W maju zeszłego roku, gdy apartamentowiec stał już od dwóch lat, Wojewódzki Sąd Administracyjny na ich wniosek uchylił pozwolenie na budowę. Uznał, że wydano je z rażącym naruszeniem prawa.

Mimo wyroków sądu miasto szykowało się jednak do uchwalenia nowego planu, który pozwoliłby uznać inwestycję za zgodną z prawem. Miał go przygotować architekt Krzysztof Domaradzki. Urzędnicy zalecili mu, aby wprowadził do dokumentu odpowiednie poprawki.

W grudniu zeszłego roku gotowy projekt zatwierdził prezydent Warszawy, a w zeszłym tygodniu urzędnicy przedstawili go do wglądu mieszkańców. Dopiero wtedy okazało się, że zamiast zapisów legalizujących spółdzielczą inwestycję znalazły się tam sformułowania, które pozwolą ją wyburzyć.Zgodnie z planem wzdłuż ul. Leszczyny można budować jedynie do 11 metrów wysokości – tymczasem apartamentowiec ŚSM ma pięć metrów więcej. Poza tym jest za długi. To wszystko oznacza, że nie da się go zalegalizować.

– To niedopatrzenie – przekonuje dyrektor Biura Architektury i Planowania

Przestrzennego Marek Mikos, który nie chciał blokować uprawomocnienia inwestycji. – Ustaliliśmy z planistą, że do planu wpiszemy, iż budynki już wybudowane będą mogły pozostać bez względu na wielkość – dodaje. Jak udało się nam ustalić, takie rozwiązanie nie podobało się jednak miejskim prawnikom i ostatecznie nie znalazło się w oficjalnym projekcie.

Z urzędniczego nieporozumienia cieszą się szefowie Transparency International Polska. Organizacja sprawą apartamentowca zajmuje się od kilku lat.

– Uważam, że dobrze byłoby wyburzyć ten dom i dać wreszcie przykład innym deweloperom, że prawa należy przestrzegać – przekonuje szefowa TIP Anna Urbańska. – Dziś nie przejmują się przepisami, bo wiedzą, że jak już coś wybudują, to nikt tego nie ruszy. Będziemy pilotować proces uchwalania planu, by nie pojawiły się w nim nagle zapisy, które umożliwią uznanie bezprawia – zapowiada.

Czarne chmury zawisły też nad inną bezprawną inwestycją w stolicy – rezydencją przy Jazgarzewskiej 17. Mimo że ratusz wstrzymał pozwolenie na budowę, spółka Keram Development postawiła luksusowy apartamentowiec na należącym do Skarbu Państwa gruncie, który bezprawnie sprzedano przyszłym lokatorom. Na wniosek ministra skarbu sprawą zajęło się Centralne Biuro Antykorupcyjne.

– To sprawa, którą należy szybko rozwiązać. Czas skończyć z tolerancją dla tego typu działań i szczegółowo przyjrzeć się decyzjom urzędników – uważa pełnomocnik premiera ds. walki z korupcja Julia Pitera.

projekt planu Parku pod Skocznią

bip.warszawa.pl

Z całą pewnością oprotestujemy przedstawiony przez planistów projekt. Jego przyjęcie w proponowanej formie spowodowałoby wielką ludzką krzywdę. Mieszkają tam przecież rodziny, które zainwestowały dorobek całego życia. Wykupywali te mieszkania na podstawie dokumentów legalnie wydanych przez powołane do tego instytucje. Trzeba to brać pod uwagę. Konsekwencje zapisów, jakie znalazły się w projekcie planu, mogą skutkować kolejnymi ciągnącymi się latami procesami i kłopotami z uregulowaniem spraw związanych z tą inwestycją. Należy się zastanowić, czy to ma sens, czy możliwa byłaby rozbiórka takiego budynku. Jeśli tak – to czy koszty społeczne nie byłyby większe niż ewentualne korzyści. Jeśli miasto podejmie starania o wyburzenie apartamentowca, to będziemy żądać odszkodowania. To nie nasza wina, że postawiliśmy ten budynek, ale urzędnika, który wydał nam pozwolenie na budowę, które okazało się niezgodne z prawem. Wszystkie dokumenty, które były niezbędne do uzyskania pozwolenia na inwestycję przy ul. Leszczyny, zostały wydane w odpowiednim czasie i w odpowiednim trybie, ich późniejsza historia to całkiem inna sprawa.

Zespół planistów, którym kieruję, zaproponował utworzenie na terenie Parku pod Skocznią dzielnicy willowej. Stanęłyby tam głównie niewielkie budynki wielorodzinne, tzw. wille miejskie, oraz domy jednorodzinne. Istotne, żeby miały nie więcej niż trzy kondygnacje i towarzyszyło im dużo terenów zielonych. Tak jest na Saskiej Kępie, Starym Mokotowie, Żoliborzu, a to dziś najlepsze adresy w Warszawie, gdzie mieszkania są najdroższe. Mam nadzieję, że dzięki przygotowanemu przez nas planowi teren Parku pod Skocznią do nich dołączy. Jednak samo narysowanie jeszcze nic nie daje. Jeśli dokument nie zostanie uchwalony, to nieodwracalnie stracimy okazję na zrobienie tu pięknego kawałka miasta. Apeluję więc o kompromis, a ten projekt nim jest. Przekonują mnie o tym ataki zarówno obrońców przyrody, jak i deweloperów. Wiemy, że toczy się sprawa związana z legalnością zabudowy przy ul. Leszczyny. To problem inwestora i sądu, który powinien określić, czy apartamentowiec wzniesiono zgodnie z prawem, czy też powinno się go rozebrać. Nie chcieliśmy dopuścić do sytuacji, w której my – jako autorzy planu miejscowego – mielibyśmy decydować o tych sprawach.

Czy po latach starań z mapy miasta zniknie kontrowersyjny apartamentowiec Śródmiejskiej Spółdzielni Mieszkaniowej przy ul. Leszczyny? Ku zaskoczeniu urzędników w wyłożonym do wglądu mieszkańców projekcie planu zagospodarowania atrakcyjnego terenu między al. Wilanowską, Puławską, al. Sikorskiego i Sobieskiego znalazły się zapisy uniemożliwiające legalizację budynku.

Drogę do budowy luksusowego apartamentowca na terenie przeznaczonym pod zieleń otworzył spółdzielni Czesław Lechowicz, ówczesny naczelnik mokotowskiego Wydziału Zagospodarowania Przestrzennego. W czerwcu 2000 r. wydał decyzję o warunkach zabudowy dla inwestycji. Łamiąc prawo, urzędnik stwierdził, że działka, na której zaplanowano budynek, ma charakter mieszkaniowo-usługowy. Poświadczył więc nieprawdę, ale na tej podstawie urząd dzielnicy wydawał śródmiejskiej spółdzielni kolejne pozwolenia na budowę.

Pozostało 86% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!