Jak można czytać Kochanowskiego albo Szekspira przy lampach jarzeniowych – pyta nasza czytelniczka, która odwiedziła działającą od ponad 50 lat czytelnię przy ul. Świętojańskiej.
– To kultowe miejsce z drewnianymi stołami, gdzie zawsze było ciepłe światło z wiklinowych i drewnianych lamp. Teraz część z nich została zastąpiona nowoczesnymi świetlówkami. Czar pryska i skupienie przy zimnym świetle też – dodaje pani Magda.
Na problem zwracają również uwagę stali bywalcy. W księdze wyłożonej w czytelni nie brak wpisów o fatalnym oświetleniu. – Ledwie udało się ocalić wiklinowe lampy w czytelni na drugim piętrze – zapewnia wieloletnia szefowa placówki Jolanta Żernicka. – Projektant chciał je wyrzucić, twierdząc, że to „straszna wiocha”.
Pracownicy przyznają, że jak najrzadziej starają się zapalać jarzeniowe światło. Ale na parterze nie na każdym stoliku jest lampa, zimne świetlówki trzeba więc włączać.
– To był kompleksowy remont za ponad 1,3 mln zł. Wszystko było uzgodnione z konserwatorem zabytków. Wnętrze trzeba było doświetlić – broni projektu Anna Stępień, szefowa Śródmiejskiej Biblioteki. Dodaje, że placówka działa po remoncie od roku, a o żadnych skargach nie słyszała.Konserwatorzy zabytków są zdziwieni.