– Zadziałał mechanizm zaprzeczenia złym wizjom – tłumaczy te opinie prof. Zbigniew Nęcki, psycholog społeczny.
Tylko 19 proc. osób w sondażu GfK Polonia na zlecenie „Rz” jest bowiem przekonanych, że rządzący poradzą sobie z kryzysem. Przy czym prawie tyle samo obawia się kryzysu w kraju (w sumie 47 proc.), co nie przejawia o to lęku (46 proc.). Choć po ostatnich bankructwach banków w USA i krachu na giełdach strach byłby uzasadniony.
Zdaniem Nęckiego ów podział pół na pół idealnie odpowiada psychice Polaków, z jednej strony zrzędzących sceptyków, z drugiej – niepoprawnych optymistów. – Gdy zapowiada się coś złego, to mówimy: dla tych na Zachodzie, Amerykanów – tak, ale dla nas nie. Ten sondaż potwierdza, że mamy poczucie wyjątkowości naszej sytuacji – mówi Nęcki.
Czego Polacy szczególnie się obawiają w związku z kryzysem? Aż 83 proc. wzrostu cen, tylko 13 proc. to nie martwi. 61 proc. boi się wzrostu oprocentowania kredytów (16 proc. nie), a 51 proc. – zmniejszenia siły nabywczej swej pensji (29 proc. to nie martwi). Natomiast 45 proc. nie widzi zagrożenia utratą pracy (boi się tego 13 proc.). Tyle samo nie boi się utraty oszczędności (choć co czwarty martwi się o zaskórniaki) i tylko 8 proc. drży o mieszkanie kupione na kredyt.
– Czyli jeśli chodzi o bezpośrednie, finansowe skutki kryzysu, ludzie dostrzegają zagrożenie, natomiast nie wierzą w drastyczne działania, jakie nastąpiły w 1929 roku, takie jak zamykanie firm – zauważa Nęcki. Sądzi, że to zgodne z życzeniowym myśleniem Polaków, którzy starają się widzieć plusy mimo złych sygnałów. – To naturalny mechanizm wyparcia: może będzie trochę drożej, stracimy nieco na kredytach, ale generalnie będzie dobrze – zauważa.