Ile misiów na metr kwadratowy

Czy polskie sześciolatki będą się bawić na lekcji jak angielskie dzieci, czy siądą w ławkach jak belgijskie? Rodzice chcą odpowiedzi od MEN

Aktualizacja: 29.10.2008 07:37 Publikacja: 29.10.2008 02:29

Na zdjęciu zajęcia w zerówce w SP nr 28 w Warszawie

Na zdjęciu zajęcia w zerówce w SP nr 28 w Warszawie

Foto: Rzeczpospolita, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

– Znajdą się szkoły, w których za całe wyposażenie klasy będą musiały wystarczyć stoliki, jakaś poduszka rzucona na podłogę i pudełko kredek. W takiej sali trudno mówić o nauce najmłodszych przez zabawę – uważa prof. Danuta Waloszek z Akademii Pedagogicznej w Krakowie.

Jej zdaniem Ministerstwo Edukacji, które chce od 2009 r. posłać sześciolatki do szkół, powinno w akcie prawnym określić, jak ma wyglądać minimalne wyposażenie klas dla maluchów. Takie, które zapewni realizowanie podstawy programowej przygotowanej przez MEN dla sześciolatków.

A minister Katarzyna Hall chce, by nauka w pierwszej klasie przypominała edukację przedszkolną. Tak jest w Niemczech, gdzie sześciolatki już chodzą do szkół.

– Pierwsze dwie klasy szkół podstawowych to jakby przedłużenie przedszkola – przyznaje Brigitte Meier z władz szkolnych w Berlinie. Nie ma mowy o żadnej poważnej dyscyplinie czy ciągłym siedzeniu w ławkach. Zajęcia odbywają się często w grupach, na dywanie w otoczeniu zabawek, gier, puzzli i innych pomocy.

Minister Hall chce, by sale w szkołach były podzielone na dwie części: z ławkami i rekreacyjną z dywanem. W poradniku o reformie dla dyrektorów podstawówek szefowa resortu napisała, że „pożądane jest także dodatkowe wyposażenie w: sprzęt audiowizualny, komputer z dostępem do Internetu, projektor, mapy, gry i zabawki dydaktyczne, tematyczne kąciki zabaw, biblioteczkę”.

– MEN mówi, że tak być powinno, ale jak rodzic może wymagać czegokolwiek od dyrektora szkoły, skoro resort nie wyznacza żadnych obowiązkowych standardów, które musi spełniać szkoła? Rodzic usłyszy: po pierwsze, nie ma pieniędzy, po drugie, nic nie musimy – mówi Karolina Elbanowska z ruchu „Ratuj maluchy”, który domaga się od MEN określenia standardów wyposażenia.

Ale resort standardów nie określi, bo jest zbyt dużo możliwości urządzania klas. Minister Hall uważa też, że wskazanie minimalnych wymagań mogłoby spowodować, iż gminy nie zrobią nic ponad to.

– Nie można określać, ile misiów pluszowych ma być na metr kwadratowy! – zgadza się Marek Olszewski, wiceprzewodniczący Związku Gmin Wiejskich i wójt Lubicza (Kujawsko-Pomorskie). – Tworzenie wzorcowego modelu klasy jest niemożliwe. Czy mamy określić, jakiej wielkości ma być dywan? Takie przepisy doprowadziłyby do niedobrej unifikacji szkół. Domaganie się ich to wyraz braku zaufania do samorządów i szkół.

Podkreśla, że samorządy już prowadzą zerówki w wielu szkołach i na ich wzór przygotują klasy dla sześciolatków.

– Znajdą się szkoły, w których za całe wyposażenie klasy będą musiały wystarczyć stoliki, jakaś poduszka rzucona na podłogę i pudełko kredek. W takiej sali trudno mówić o nauce najmłodszych przez zabawę – uważa prof. Danuta Waloszek z Akademii Pedagogicznej w Krakowie.

Jej zdaniem Ministerstwo Edukacji, które chce od 2009 r. posłać sześciolatki do szkół, powinno w akcie prawnym określić, jak ma wyglądać minimalne wyposażenie klas dla maluchów. Takie, które zapewni realizowanie podstawy programowej przygotowanej przez MEN dla sześciolatków.

Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!