[srodtytul]Mnóstwo wdzięku, energii i melodii[/srodtytul]
Od występów w małomiasteczkowym kościelnym chórze, do wizjonerskiego łączenia reggae, soulu, popu, hip-hopu i drum’n’bassu w popularnych stołecznych klubach. Kariera Mariki, gwiazdy dzisiejszego wieczoru w Hard Rock Cafe, rozwija się po amerykańsku. Ale artystka pokazała, że duszę ma jak najbardziej słowiańską.
Podczas gdy długo można kłócić się o najlepszą polską płytę 2008 r., to co do najbardziej udanego debiutu zeszłego roku krytycy są zaskakująco zgodni. Choć słowo „Plenty“ do tej pory kojarzyło się z uroczą piosenką Eryki Badu i Jazzmatazz, do albumu Mariki pasuje nader dobrze. Rzeczywiście, mnóstwo na niej tropów, pomysłów, melodii i słów pełnych emocji. Ale też przemyśleń, jakich w muzyce rozrywkowej próżno zwykle szukać.
Wokalistka z jednej strony potrafi skłonić ludzi do tańca i napędza energetyczne numery silnym, wytrenowanym głosem. Z drugiej jest jednak pełna ciepła, zagubiona, lekko zakłopotana.
[i]