Choć twórcy Tigercity wychowali się w tej charakternej nowojorskiej dzielnicy, to brzmią słodko, łagodnie, lekko funky i tak w duchu lat 80., jakby bezpośrednio stamtąd ich teleportowano. Bill Gillim, właściciel imponującej brody i piskliwie modulowanego głosu, prowadzi swych trzech długowłosych kompanów przez syntetyczny, bezproblemowy świat milusich dźwięków.

Część portali internetowych, tych gniewnych, z ambicjami wyznaczania trendów, sugeruje, iż powinniśmy z uwielbieniem w oczach uchwycić się jego osoby. Aż tak dobrze nie jest, Tigercity gra od trzech lat, mając w dorobku dwa niezależne minialbumy i najważniejsze jeszcze przed nim. Niemniej na czwartkowy show można wziąć oswojone z kiczem kilkuletnie dziecko, seniorów pamiętających dobrze czasy Bonnie M i paru klubowiczów przemykających nocami między Saturatorem i Obiektem Znalezionym. Wszyscy powinni być zadowoleni.

Drugim gościem wieczoru będą Wilson Square. Kto jeszcze nie spotkał się z ich bigbitowym zacięciem, przemycanym pod płaszczykiem indie, tak sympatycznym, że aż pozbawionym charakteru, powinien grupy posłuchać. Ale też nie dać sobie wmówić, że to coś na miarę żoliborskich gigantów – Partii, Cytadeli czy Trawnika.

Tigercity, Wilson Square, Jadłodajnia Filozoficzna, ul. Dobra 33/35, bilety: 32 – 37 zł, rezerwacje: [link=http://www.shortcut.pl" target="_blank]www.shortcut.pl[/link], czwartek (16.04), godz. 20