[b]Rz: Jak się zostaje aktorką Krzysztofa Warlikowskiego?[/b]
[b]Ewa Dałkowska:[/b] Wcześniej byłam związana z Rozmaitościami, kiedy robiliśmy „Festen” Grzegorza Jarzyny. Czułam się tam tak, jak na początku w Teatrze Powszechnym u Zygmunta Hübnera. Bardzo mi odpowiadały atmosfera i podejście do pracy. [wyimek]Krzysztof Warlikowski mówił mi na próbach: „Zobacz, jak oni walczą o rolę”. A ja tego nie znoszę [/wyimek]
[b]Jak wyglądała pani rozmowa z Warlikowskim? [/b]
Tak, że zadzwonił do mnie Redbad Klynstra, aktor Warlikowskiego. Powiedział, że Warlikowski boi się rozmawiać z aktorami, i zapytał, czy nie zastąpiłabym Stanisławy Celińskiej w „Dybuku”. Bardzo się ucieszyłam, bo rzadko mi się zdarza, by to, co ja polubiłam – mnie też polubiło trochę. Po ośmiu przedstawieniach palimy sobie papieroska z Warlikowskim w Edynburgu na ulicy, w czasie śniadania, a on mówi: „Oni chcą, żebyś z nami była”.
[b]Wstydził się powiedzieć, że on też chce?[/b]