Trudno nie mieć marzeń

- 2009 rok poświęcimy na uspokojenie całego procesu treningowego i poprawę techniki - mówi Szymon Ziółkowski, mistrz olimpijski w rzucie młotem

Publikacja: 15.07.2009 19:20

Szymon Ziółkowski, mistrz olimpijski w rzucie młotem

Szymon Ziółkowski, mistrz olimpijski w rzucie młotem

Foto: Fotorzepa, Roman Bosiacki

[b]Rz: Po olimpijskich sukcesach Tomasza Majewskiego i Piotra Małachowskiego znalazł się pan w cieniu młodszych kolegów. Jak się pan czuje w roli byłego mistrza?[/b]

[b]Szymon Ziółkowski:[/b] Po pierwsze nigdy nie jest się byłym mistrzem olimpijskim, zostaje się nim dożywotnio. Można być byłym rekordzistą świata. Swój złoty medal zdobyłem 9 lat temu i życzę moim przyjaciołom z reprezentacji, żeby po wielkim sukcesie jeszcze przez wiele lat lat potrafili walczyć na wysokim poziomie. Tak jak ja. Przecież z podium światowego całkiem nie schodzę. Planuję swoją karierę przynajmniej do igrzysk olimpijskich w Londynie.

[b]Dlaczego z nowym trenerem?[/b] Pięć lat treningów z panem Piotrem Zajcewem odcisnęło na mnie spore piętno. Mam już 33 lata, skoro chciałem kontynuować karierę jeszcze ponad trzy lata, musiałem radykalnie zmienić cykl przygotowań. Gdybym kontynuował poprzednią pracę, to prawdopodobnie kolejny rok byłby ostatnim w karierze, jeśli w ogóle dotrwałbym do startów. Doszliśmy do wniosku z moim nowym trenerem Krzysztofem Kaliszewskim, że 2009 rok poświęcimy na uspokojenie całego procesu treningowego i poprawę techniki. Młot na razie bardzo daleko nie leci, ale do mistrzostw świata w Berlinie jeszcze miesiąc, jest czas.

[b]Zaczął pan, co widać gołym okiem, od sporego odchudzania, dlaczego?[/b]

Jestem leciwym zawodnikiem i pewne części ciała zaczynają boleć. Należy dbać o kolana, stawy i wszystko inne. Trzeba było pozbyć się zbędnych kilogramów.

[b]Ile pan zrzucił?[/b]

Najwięcej udało mi się ważyć 138 kg, najmniej około 114. Dziś ważę 117 kg i będę się trzymał poniżej 120 kilogramów przez cały okres startowy.

[b]Pana poprzedni trener wywodzi się ze szkoły białoruskiej, która ostatnio ma zły czas, jej mistrzowie: Iwan Tichon i Wadim Diewiatowski zostali zdyskwalifikowani po badaniach próbek z Pekinu. Złości pana, że doping wciąż wygrywa ze sportem?[/b]

O Diewiatowskim mówiono, że technicznie jest jednym z najlepszych młociarzy na świecie, a on bierze koks i rzuca tylko 81 metrów. Tichon to trzykrotny mistrz świata, wicemistrz olimpijski z Aten, mistrz Europy. Mój rocznik, stary zawodnik i też bierze się za wspomaganie. Poodcinałby sobie spokojnie kupony od tego co zdobył i sądzę, że na Białorusi byłby ustawiony do końca swoich dni. A tak głupia sprawa. Najbardziej złości mnie bezsens tego dopingu.

[b]Ich wpadka oznacza medale dla innych, pana też to dotyczy...[/b]

No tak. Jeżeli te próbki z Pekinu zostały zbadane nową metodą szukania testosteronu w moczu, to czemu nie zbadać przechowywanych nadal próbek z mistrzostw świata i Europy i nie dyskwalifikować wstecznie. Podczas mistrzostw świata w Helsinkach byłem trzeci, zaraz za nimi, miałbym złoto. W Goeteborgu na mistrzostwach Europy byłem piąty, oni też byli przede mną, miałbym brązowy medal.

[b]Czy taki medal wręczany pocztą, ma wartość?[/b]

Walczymy po to, by medale zdobywać i dostawać na stadionach. Jeżeli zdobywasz złoto w wielkiej imprezie i nie możesz go odebrać na podium, tylko gdzieś w kącie, to nie jest to samo. Po latach taki tytuł dużo nie zmienia, ale dla samej sprawiedliwości powinno się to robić. Oczywiście trochę to chore, niedługo nagradzani mogą być ludzie z czterdziestych miejsc. Ale nie ma innej drogi, kontrola antydopingowa musi być tak ścisła, żeby na igrzyskach olimpijskich i mistrzostwach świata startowali ci, którzy są na pewno czyści.

[b]Dał się pan poznać jako zwolennik surowych kar za doping, dlaczego? [/b]

Ludzi, którzy zostali złapani na dopingu podczas igrzysk olimpijskich powinno się karać więzieniem, albo przynajmniej przymusowymi robotami społecznie użytecznymi. Doping to nie jest tylko występek przeciwko kolegom, z którymi się startuje, to nie jest tylko oszustwo. Dla mnie to jest zdrada stanu, my reprezentujemy swój kraj. Igrzyska i mistrzostwa świata to wielka reklama, także walka o międzynarodowy prestiż, oszustwa powinny być traktowane bardzo restrykcyjnie. Pewnie internauci znów powiedzą, że nie dosyć, że jestem szowinistą, i że nienawidzę Murzynów, to jeszcze chciałbym zamykać wszystkich w karcerze. Ale spokojnie, przeżyję.

[b]Zaczepiać internautów zwłaszcza w kwestii polityki i futbolu to niebezpieczna sprawa, a pan wystąpił z opinią, że w RPA nie da się zrobić piłkarskich mistrzostw świata...[/b]

Internauci mają zdanie na wszystkie tematy, ale to ja bywałem w RPA koło dziesięciu razy w różnych miejscowościach i po tych wizytach normalnych mistrzostw świata tam sobie nie wyobrażam. Oczywiście przy wielkim nakładzie kosztów i wysiłku ludzi da się coś zrobić, ale to nie będą takie mistrzostwa jak w Niemczech czy nawet w Korei Płd. i Japonii, gdzie kibice mogli czuć się bezpiecznie.

[b]Dostrzega pan zmiany w polskiej lekkiej atletyce po wyborze nowego prezesa? [/b]

Zmiana w związku była potrzebna, ale na razie z mojej perspektywy nie widzę wielu różnic w porównaniu z epoką pani prezes Ireny Szewińskiej. Zwłaszcza opieka medyczna wciąż nie jest taka, jaka być powinna. Teraz mówi się nam tylko, że lekarze powinni jeździć na zgrupowania. Nigdy nie jeździli, to czemu nagle mają zacząć? Kadencja trwa jednak cztery lata, niech działacze się wykażą. Nie od razu Kraków zbudowano.

[b]Ma pan przynajmniej gdzie trenować...[/b]

Rzeczywiście, powstała piękna rzutnia w Warszawie, dwie siatki naprzeciwko siebie. Ewenement na skalę krajową. Pięć minut od dworca, pięć minut od centrum. Tylko cieszyć się, że młodzież przychodzi.

[b]Obok straszy jednak stadion Skry. Ma pan pomysł na jego ratowanie?[/b]

Choć jestem z Poznania, to podpisałem się pod apelem grupy znanych lekkoatletów do Urzędu Miasta stołecznego i pani burmistrz Hanny Gronkiewicz-Waltz by umożliwić polsko-irlandzkiemu inwestorowi zagospodarowanie tego terenu, bo jestem osobą, której zależy, by kiedyś jako kibic przyjść na porządny stadion Skry i nie bać się o to, że zawali mi się pod nogami. Jeśli urząd boi się wejścia na ten teren dewelopera z pieniędzmi, to niech sam da kasę na stworzenie stadionu lekkoatletycznego. Uważam, że gdyby powstał tu stadion z prawdziwego zdarzenia, to stolica mogłaby stać się bardzo prężnym ośrodkiem lekkoatletycznym i na pewno mityng Janusza Kusocińskiego miałby wreszcie porządną oprawę. Realne stałoby się nawet zorganizowanie mistrzostw świata w Warszawie. Tu są do tego warunki.

[b]Podobają się panu pomysły na nowe sposoby rozgrywania mityngów, rzuty i sprinty systemem pucharowym, biegi długie z zasadą, że ostatni na okrążeniu odpada? [/b]

Nie podobają mi się, choć rozumiem, że lekka atletyka przeżywa kryzys i trzeba coś z tym robić. Nie podoba mi się też to, że w miejsce Złotej Ligi powstaje Diamentowa i nie ma w niej miejsca na rzut młotem, a inne rzuty są. Działacze młota nie lubią, ale co zrobić, taką konkurencję sobie wybrałem. Schudłem, ale za mało, do skoku wzwyż czy tyczki nadal za bardzo się nie nadaję.

[b]Czy tragiczna śmierć Kamili Skolimowskiej zmieniła pańskie spojrzenie na sport, może na dotychczasowe życie?[/b]

Pamiętam taką reklamę Johnny’ego Walkera, która pokazywała mężczyzn przy ciężkiej pracy, jeden z nich miał wypadek, pozostali wieczorem spotkali się w barze, konkluzja była taka, że trzeba żyć tak, jakby każdy kolejny dzień miał być ostatnim. Wydaje mi się, że to jest dobre przesłanie. Przypomina, że dalekosiężne plany nie zawsze się udają. Ale trudno w życiu niczego nie planować. Nie mieć marzeń. Trzeba ciągnąć ten swój wózek. Co tu dalej mówić.

Wydarzyła się tragedia i trudno o niej zapomnieć. Rozmawialiśmy w swoim gronie, że Anita Włodarczyk była już bardzo blisko poprawienia rekordu Polski Kamili, ale może źle by się stało, gdyby ten rekord padł już w tym roku. Oczywiście nikt nie będzie bronił Anicie rzucać jak najdalej, ale Kamila stoi pewnie na linii 77 metrów i trochę ten młot odpycha.

[b]Szymon Ziółkowski – urodził się 1 lipca 1976 roku w Poznaniu. Młociarz, uczestnik igrzysk w Sydney, Atlancie, Atenach i Pekinie. W Australii zdobył złoty medal, w Chinach zajął piąte miejsce. Jest także dwukrotnym medalistą mistrzostw świata (2001, złoto i 2005, brąz). Był także mistrzem świata juniorów (1994) oraz finalistą wielu ważnych imprez. Jedenastokrotny mistrz kraju i rekordzista Polski (83,38). Kapitan reprezentacji Polski.[/b]

[b]Rz: Po olimpijskich sukcesach Tomasza Majewskiego i Piotra Małachowskiego znalazł się pan w cieniu młodszych kolegów. Jak się pan czuje w roli byłego mistrza?[/b]

[b]Szymon Ziółkowski:[/b] Po pierwsze nigdy nie jest się byłym mistrzem olimpijskim, zostaje się nim dożywotnio. Można być byłym rekordzistą świata. Swój złoty medal zdobyłem 9 lat temu i życzę moim przyjaciołom z reprezentacji, żeby po wielkim sukcesie jeszcze przez wiele lat lat potrafili walczyć na wysokim poziomie. Tak jak ja. Przecież z podium światowego całkiem nie schodzę. Planuję swoją karierę przynajmniej do igrzysk olimpijskich w Londynie.

Pozostało 93% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!