Do wypadku doszło ok. godz. 15.30 czasu polskiego, około 3 km od bazy Giro, do której zmierzał. Pod pojazdem typu Rosomak eksplodował ładunek wybuchowy domowej roboty. Plutonowy Poręba był saperem z 5. pułku inżynieryjnego ze Szczecina.

Stan czterech rannych żołnierzy określa się jako lekki i średni, u piątego stwierdzono szok pourazowy. MON podkreśla, że życie żadnego z nich nie jest zagrożone.

- To pierwszy polski żołnierz, który zginął w Rosomaku; z tak potężną eksplozją nie mieliśmy jeszcze do czynienia - powiedział wiceminister obrony narodowej Stanisław Komorowski. - Ale to najlepszy sprzęt, jakim dysponujemy - zaznaczył.

Przypomniał, że transportery opancerzone Rosomak wytrzymywały już wybuchy stukilogramowych ładunków wybuchowych. Komorowski powiedział też, że nie wiadomo, ile ważył ładunek

Do zamachu doszło dzień po wizycie w bazie Giro ministra obrony Bogdana Klicha.