Reklama

Kosztowna podróż szefa MON

Bogdan Klich zamiast samolotem CASA poleciał wynajętym boeingiem 737. Godzina jego lotu to 7,5 tys. zł

Aktualizacja: 15.09.2009 05:59 Publikacja: 15.09.2009 05:57

Kosztowna podróż szefa MON

Foto: ROL

Minister obrony narodowej Bogdan Klich na początku września miał lecieć do żołnierzy stacjonujących w bazach w Afganistanie. Okazało się jednak, że rządowy samolot Tu-154 jest w remoncie. Minister zdecydował więc, że poleci tam wyczarterowanym w Rumunii boeingiem 737.

Ale maszyna dotarła tylko do Termesu w Uzbekistanie. Tam delegacja Ministerstwa Obrony Narodowej przesiadła się do polskiego samolotu wojskowego CASA, którym pokonała resztę trasy. Dlaczego nie doleciała do Afganistanu boeingiem? Resort obrony tłumaczy, że koszty ubezpieczenia rumuńskiej maszyny byłyby ogromne.

– W takim rozkładzie lotu nie ma nic dziwnego. W ten sam sposób leciał ostatnio do Afganistanu premier Donald Tusk – tłumaczy Robert Rochowicz, rzecznik prasowy MON.

Potwierdza to rzecznik rządu Paweł Graś. I dodaje: – Wyczarterowanie boeinga znacznie skróciło czas podróży premiera, a szef rządu ma bardzo dużo obowiązków – mówi „Rzeczpospolitej”. – Poza tym czarter boeinga był konieczny, bo rządowy samolot jest w remoncie.

Rozmówcy „Rz” mówią jednak, że o ile w wypadku premiera wyczarterowanie samolotu było uzasadnione, chociażby ze względu na jego obowiązki i rangę urzędu, o tyle minister obrony powinien polecieć wojskową maszyną.

Reklama
Reklama

– Wielokrotnie latałem do Iraku i Afganistanu tym samolotem – mówi gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych. – W sytuacji gdy w wojsku nie ma pieniędzy na nic, to skandal, że minister tak rozrzutnie je wydaje.

Rzeczywiście, lot CASY jest znacznie tańszy niż koszt wyczarterowania boeinga. Nasi rozmówcy z armii twierdzą, że podróż ministra kosztowała ok. 400 tys. zł. Nie udało nam się tego potwierdzić.

Jednak nawet według dostępnych danych widać, że MON przepłacił. Godzina lotu boeinga kosztuje około 7,5 tys. zł, a CASY – około 3,2 tys. zł. Łatwo policzyć, że za przelot boeingiem z Warszawy do Termesu (ok. siedmiu godzin), MON musiał zapłacić niemal 104 tys. zł. Gdyby leciał samolotem CASA z Warszawy do Kabulu (prawie 14 godzin) zapłaciłby około 44 tys. zł. W przypadku CASY niższe byłyby też inne opłaty.

Czy istotnie lot ministra to marnowanie pieniędzy, których w wojsku brakuje, o czym mówią wojskowi, z którymi rozmawiała „Rz”? Sprawdzi to minister Julia Pitera, w gabinecie Donalda Tuska odpowiedzialna za walkę z korupcją. – Poproszę MON o wyjaśnienia w tej sprawie – mówi „Rz”.

[i]Masz pytanie, wyślij e-mail do autorki [mail=e.zemla@rp.pl]e.zemla@rp.pl[/mail][/i]

Wydarzenia
Poznaliśmy nazwiska laureatów konkursu T-Mobile Voice Impact Award!
Wydarzenia
Totalizator Sportowy ma już 70 lat i nie zwalnia tempa
Polityka
Andrij Parubij: Nie wierzę w umowy z Władimirem Putinem
Materiał Promocyjny
Ubezpieczenie domu szyte na miarę – co warto do niego dodać?
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama