Polityk lewicy może liczyć na 38 procentowe poparcie. Natomiast na szefa rządu chciałoby głosować 37 proc. ankietowanych.
- Widać, że premierowi czkawką odbija się afera i jego niezdecydowana postawa w jej pierwszych dniach - komentuje dr Wojciech Jabłoński, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. - Dopiero wczoraj premier postanowił przejść do ofensywy i przeprowadzić zdecydowane zmiany. W ich wyniku z pracą w rządzie pożegnało się sześciu ministrów, w tym wicepremier i szef MSWiA Grzegorz Schetyna. Donald Tusk zapowiedział też, że rozpoczął procedurę odwołania ze stanowiska szefa CBA Mariusza Kamińskiego.
Jak wynika z sondażu "Rz" 47 proc. Polaków uważa, że decyzje premiera są wystarczające. Przeciwnego zdania jest 34 proc. badanych. - Myślę, że wiele osób uważa, że decyzje premiera zapadły zbyt późno i są zbyt łagodne względem partyjnych kolegów - uważa Jabłoński. Jego zdaniem właśnie to wyrozumiałe potraktowanie partyjnych kolegów może się Donaldowi Tuskowi odbić czkawką w trakcie kampanii prezydenckiej. - Grzechy kolegów premiera będą obciążać jego konto. Cimoszewicz nie ma takiego problemu. Dlatego pierwszy raz od dawna mamy do czynienia z sytuacją, że Donald Tusk nie jest żelaznym faworytem wyborów prezydenckich - przekonuje politolog.
Lepiej niż z Cimoszewiczem Donald Tusk poradziłby sobie z obecnym prezydentem Lechem Kaczyńskim. Gdyby doszło między nimi do pojedynku w II turze wyborów prezydenckich to zwyciężyłby Tusk (45 proc. poparcia). Na Lecha Kaczyńskiego chce głosować 28 proc. ankietowanych. - Ta różnica nie jest już jednak aż tak wysoka jak jeszcze kilka tygodni temu - uważa Jabłoński.
W pojedynku z obecnym prezydentem lepiej niż Tusk wypada Cimoszewicz. Pokonałby on Lecha Kaczyńskiego stosunkiem 53 proc. do 28 proc.