Rząd zapowiedział walkę z hazardem i nową ustawę o grach losowych, która ma ukrócić wszelkie nadużycia. Ale – jak ustaliła "Rz" – decyduje się na kontrowersyjny krok: rezygnację z tak zwanych stałych nadzorów w kasynach, które funkcjonowały tam od 2003 roku.
W ramach stałego nadzoru celnicy czuwali nad wszystkim, co działo się w każdym kasynie. Mieli nieograniczony dostęp do dokumentów finansowych, kontrolowali wydawane zaświadczenia o wygranych, i to, czy szczęśliwcy, którzy "rozbili bank" oddają należny państwu podatek od wygranej. Pracujący na zmiany celnicy otwierali i zamykali stoły do ruletek oraz automaty, obliczali rezultaty gier i sprawdzali operacje żeton – gotówka.
– Szczególnie ważna była kontrola zaświadczeń o wygranych wystawianych przez kasyna. Tak, by mieć pewność, że wygrana miała miejsce, a nie była np. wygraną fikcyjną, a zaświadczenie to podkładka do zalegalizowania brudnych pieniędzy – wyjaśnia "Rz" jeden z policjantów, zajmujący się zwalczaniem prania pieniędzy.
To właśnie przed wprowadzeniem takiego nadzoru dzisiejszy szef SD Paweł Piskorski wygrał w 1992 r. w gdyńskim kasynie Jackpol blisko 5 mld starych złotych. Jak zeznał potem w prokuraturze były szef kasyna, Piskorski musiałby wówczas 138 razy z rzędu "rozbić bank".
Tymczasem od kilkunastu dni ze wszystkich 26 kasyn w kraju wycofywani są celnicy. W większości już to nastąpiło.