Białe flagi na kominach

Do końca nie chcieli zostawić dobytku na pastwę żywiołu. Wczoraj musieli się poddać. Ocalili ich ratownicy

Publikacja: 21.05.2010 05:30

Sokolniki. Mieszkańców ewakuowano amfibiami, motorówkami i śmigłowcami

Sokolniki. Mieszkańców ewakuowano amfibiami, motorówkami i śmigłowcami

Foto: abf, Bartosz Frydrych Bartosz Frydrych

O tym, że kilka wiosek w gminie Gorzyce w pobliżu Tarnobrzega i Sandomierza może zostać zalanych, mieszkańcy wiedzieli już w środę.

Woda z Wisły poprzez przerwany wał na pograniczu Tarnobrzega i Sandomierza płynęła wprost na ich wioski: Sokolniki, Trześń, Orliska, Zarzecze Gorzyckie, Furmany.

Kiedy przerwane zostały wały na rzece Trześniówka, nagle pół gminy znalazło się pod wodą. Zaczął się dramat kilku tysięcy mieszkańców.

[srodtytul]Przemokła nadzieja[/srodtytul]

– W zagrożonych zalaniem wsiach prosiliśmy mieszkańców o ewakuację już w środę od południa – opowiada wójt Gorzyc Marian Grzegorzek. W każdej wsi podstawiono autobusy, przygotowano łodzie, pontony i cztery amfibie. Do ewakuacji zachęcał marszałek województwa Zygmunt Cholewiński. – Autobusy wracały puste, bo nie było chętnych – mówi załamany wójt.

– Motorówkami podpływaliśmy pod domy i prosiliśmy, by ludzie wsiadali. Część posłuchała, ale do wielu to nie docierało – opowiadają strażacy. Ostrzegali, że po 22 na pomoc będzie już zbyt ciemno. Obiecywali, że wraz policją będą pilnować dobytku.

– No strażacy namawiali do ewakuacji. Mówili, że autobusy czekają pod szkołą i kościołem – przyznaje 77-letni Feliks Kaudon z Trześni, którego dom oddalony jest 300 metrów od wałów na rzece Trześniówka.

Kaudon co godzinę wychodził na wały i sprawdzał poziom wody. Tuż przed 15 w środę wybrał się kolejny raz. – Miałem sto metrów, by wrócić do domu, a woda nagle zaczęła sięgać kolan – opowiada.

Minęła chwila i budynek był już po okna w wodzie. Pan Feliks poszedł do sąsiadki, której dom jest wyżej położony. Zamierzali przeczekać powódź na strychu.

– Wszyscy sądzili, że to chwilowy przypływ i woda szybko ustąpi – tłumaczy Kaudon. – To nie takie proste zostawić nagle na pastwę losu dobytek całego życia – dodaje. Feliks Kaudon z sąsiadką przesiedzieli na strychu do rana. Wtedy motorówką, a potem amfibią przewieziono ich na suchy ląd.

[srodtytul]Nie zdążyli spuścić psów[/srodtytul]

– My jesteśmy z doliny i nie było na co czekać – opowiada Krzysztof Wójcik ze wsi Furmany. Cenniejsze rzeczy wyniósł na strych i pierwszym możliwym transportem wyjechał do szkoły w Gorzycach.

– Ludzie wstrzymywali się z ewakuacją do nocy, a później wpadli w panikę – relacjonuje Antonina Biało z Orlisk. Wraz z mężem i dwójką dzieci ewakuowali się późnym wieczorem w środę. – Może byśmy i zostali, ale bez prądu dzieci bały się w ciemnościach spędzić noc na strychu – opowiada. Dodaje, że jest wdzięczna dzieciom, iż namówiły ją do opuszczenia domu.

Bożena Kasok z tej samej wsi ewakuowała się wczoraj przed południem. – W nocy woda waliła w okna i wyrywała je z futrynami – opowiada. – Mam wysoki dom, a wodę mieliśmy już po balkon.

Nie może zapomnieć nocnego ujadania psów, których gospodarze nie zdążyli odpiąć z łańcuchów.

Domowe sprzęty i rzeczy najpierw przenosiła z parteru na piętro, a później na strych. – I tak pewnie wszystko już pływa – martwi się. Rano dzwoniła gdzie się dało, prosząc o pomoc. Na motorówkę zabrała tylko te rzeczy, w które była ubrana. Widziała sąsiadów, którzy z balkonów błagali ratowników o pomoc. – Po wsi pływają padłe świnie i inne domowe zwierzęta – opowiada Kasok.

Część mieszkańców odbierano motorówkami, innych z balkonów i dachów wciągano na linie do śmigłowców. W ewakuacji brało udział 20 łodzi motorowych, cztery amfibie i cztery śmigłowce (dwa ze Straży Granicznej, jeden policyjny i jeden z Rządowego Centrum Bezpieczeństwa).

Leszek Jesionek z Trześni wraz z żoną ewakuowali się ostatnim transportem w środę około godz. 22. Wcześniej wysłali dzieci do rodziny w Sandomierzu. – Przeżyłem powódź w 2001 roku i widziałem, że ta może być jeszcze większa i nie ma co ryzykować życia – mówi Jesionek.

Kiedy się pakowali, starszy sąsiad uznał, że “panikują”. Pan Leszek martwi się o niego. Ma nadzieję, że żołnierze ewakuowali go śmigłowcem.

Stanisława Tworek z Sokolnik również dobrze pamięta powódź z 2001 roku. Jej dom został wówczas całkowicie zalany i zniszczony. Przez blisko rok mieszkała w Domu Samotnej Matki w Gorzycach. – Odbudowałam dom i teraz znów taka tragedia. Znów będę musiała koczować w jakimś przytułku – ociera łzy.

W czwartek w Gorzycach, Wrzawach, Zaleszanach strażacy znów apelowali: “Uwaga mieszkańcy! Woda zalewa nas z trzech stron. Proszę przygotować się do ewakuacji”. Ludzie słuchali głosów z megafonów, wychodzili na drogę i patrzyli, czy woda podchodzi. Chętnych do ewakuacji było niewielu.

[srodtytul]Podwójna ucieczka[/srodtytul]

Do wczorajszego południa ewakuowano ponad 2 tys. mieszkańców gminy. A już po południu zarządzono ewakuację w miasteczku Gorzyce, w którym mieszka 12 tys. osób.

– Zagrożony jest wał na rzece Łęg, który nasiąknięty jest wodą i w każdej chwili może zostać przerwany – mówi “Rz” starszy kapitan Adam Wiśniewski z Komendy Wojewódzkiej PSP w Rzeszowie.

Najprawdopodobniej ewakuowani będą też ludzie, których w środę i czwartek zwożono z zalanego terenu do szkół w Gorzycach. Po raz kolejny zostaną przetransportowani. Dla wszystkich przygotowano już miejsca w internatach i szkołach w Stalowej Woli.

W pobliskim Sandomierzu blisko trzystu ratowników próbowało wczoraj ocalić przed zalaniem hutę szkła.

O tym, że kilka wiosek w gminie Gorzyce w pobliżu Tarnobrzega i Sandomierza może zostać zalanych, mieszkańcy wiedzieli już w środę.

Woda z Wisły poprzez przerwany wał na pograniczu Tarnobrzega i Sandomierza płynęła wprost na ich wioski: Sokolniki, Trześń, Orliska, Zarzecze Gorzyckie, Furmany.

Pozostało 95% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!