Andy Anderson, perkusista popularnego brytyjskiego zespołu The Cure, w którym grał w latach osiemdziesiątych, zmarł 26 lutego w wieku 68 lat.
O śmierci artysty na Twitterze poinformował Laurence Andrew "Lol" Tolhurst, współzałożyciel oraz były członek The Cure. „Z ciężkim sercem informuję o śmierci mojego brata z The Cure. Andy Anderson był prawdziwym gentlemanem i wspaniałym muzykiem obdarzonym szalonym poczuciem humoru, który się go trzymał do samego końca” - napisał.
W lutym u artysty zdiagnozowano nieuleczalny nowotwór. Kilka dni temu w mediach społecznościowych Anderson opublikował oświadczenie, w którym poinformował o złym stanie zdrowia. "Mam czwarte stadium raka, którego nie da się wyleczyć. Rozprzestrzenia się po całym ciele. Jestem w pełni świadomy sytuacji i zdecydowałem, że nie zgadzam się na resuscytację ponieważ nie chcę, aby rodzina patrzyła na mnie jak na warzywo. Resuscytacja mogłaby uszkodzić moje żebra i mózg, a nie chciałbym ich obciążać. Przedyskutujemy chemioterapię i radioterapię, mam nadzieję, że za kilka dni będę mógł poinformować o efektach" - napisał muzyk na Facebooku. "Proszę, nie opłakujcie mnie, bądźcie pozytywni, dla mnie to kolejne życiowe doświadczenie i jeszcze kolejna decyzja w życiu. Zachowajcie spokój. Ja jestem spokojny i nastawiony pozytywnie" - podkreślił.