Kaczyński był mocniej obrażany

Naprawdę wulgarne komentarze wycinałem – mówi "Rz" autor strony AntyKomor.pl Robert Frycz, student filologii angielskiej

Aktualizacja: 24.05.2011 11:47 Publikacja: 23.05.2011 21:49

Robert Frycz

Robert Frycz

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Jest pan hakerem?

Robert Frycz:

Oj nie. Haker to osoba, która posiada ogromną wiedzę. Ja jej nie mam.

Pytam, bo cztery lata temu został pan skazany m.in. za zdobycie danych osobowych klientów z serwera jednej z firm.

Odkryłem lukę w systemie firmy Multimedia. Każdy użytkownik, który posiadał konto w systemie, miał dostęp do wrażliwych danych innych klientów. Były to m.in. numer telefonu, imię i nazwisko, adres. Nigdzie się nie włamywałem. Co więcej –
zauważyłem, że inne osoby także odkryły ten dostęp i korzystały z niego dłużej niż ja.

I co pan zrobił?

Najpierw wysłałem e-mail do firmy Multimedia Polska. Zwróciłem uwagę na tę lukę. I poprosiłem o oświadczenie, że ja tylko przeglądałem te dane, że ich nie modyfikowałem. Otrzymałem wtedy odpowiedź w dość wulgarnym tonie – że powinienem się cieszyć, iż sprawa zostanie załatwiona tak, a nie jakoś gorzej dla mnie.

Pan liczył na podziękowania?

Pomogłem im. Nie, żebym liczył na jakieś gratyfikacje. Ale mogliby zauważyć moją pomoc. Poinformowałem ich o luce w systemie, bo pomyślałem sobie, że wypadałoby im o tym powiedzieć. Nie tylko ja, ale i kilkanaście innych osób miało dostęp do danych osobowych. Nie chciałbym, żeby ktoś w taki sposób poznał mój adres czy numer telefonu. Ich odpowiedź mnie zirytowała i w serwisie wykop.pl zamieściłem informację, która pokazywała, że jednak miałem dostęp do tych krytycznych danych.
Chciałem im udowodnić, że nie mają racji. Wtedy oni przekonywali mnie i innych internautów, że jednak nie miałem pełnego dostępu, że mogłem poznać tylko dane klientów z Tomaszowa Mazowieckiego. Nie chcieli się chyba przyznać do swoich błędów. Wtedy podkręciłem sobie na pół roku Internet – na sześciomegowy.

Czyli ukradł pan szybszy transfer łącza?

To było głupie, przyznaję. Błąd młodości. Nie zdawałem sobie wtedy sprawy z konsekwencji takiego działania. Byłem młodym chłopakiem, a poza tym przede wszystkim chciałem udowodnić, że ten system jednak jest niedoskonały.

Za to też został pan skazany.

Tak. Za to oraz za fakt, że na moim serwerze znajdowały się dane osobowe klientów firmy Multimedia, dostałem wyrok – chyba ze dwa lata w zawieszeniu.
Muszę teraz zapłacić firmie Multimedia 2 tys. złotych. Właśnie poproszę ich o rozłożenie na raty.

Dopiero teraz? Przestraszył się pan zamieszania wokół siebie?

Nie, po prostu ta sprawa nie jest jeszcze zakończona.

A postępowania prokuratorskiego w związku ze stroną AntyKomor.pl obawia się pan?

Trochę się obawiam tego, jaki będzie biegły, który będzie oceniał, czy treści zamieszczane na mojej stronie będą uznane za obraźliwe czy nie. Bo dużo zależy od jego poglądów politycznych.

Nie wierzy pan w obiektywizm wymiaru sprawiedliwości?

Szczególnie po tej sprawie z firmą Multimedia – nie. Tylko ja zostałem skazany, mimo że przecież administratorzy firmy niedostatecznie zabezpieczyli dane wrażliwe innych osób. Nie miałem wtedy żadnej pomocy prawnej, nie dostałem adwokata z urzędu, przeciwko mnie występowało trzech adwokatów firmy Multimedia i jeszcze prokurator. Każdy miał do tych danych dostęp. Udowodniłem, że to nie tylko ja byłem osobą, która namieszała. Na serwerze były zresztą pirackie materiały m.in. gra Sims. Ale za to może ścigać tylko właściciel praw do gry. Mimo że wysłałem do niego informację o tych pirackich wersjach, nie było reakcji.

Przegrał pan z jedną firmą. Teraz wyzwał pan na pojedynek prezydenta. Lubi pan kłopoty?

Strona AntyKomor.pl była czysto satyryczna, nie było tam treści wulgarnych. Komentarze były emocjonalne, ale nie przekraczały granic dobrego smaku, nie były wulgarne. Nie spodziewałem się, że wkroczy do mnie Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
W programie „Szymon Majewski Show“ są moim zdaniem czasem mocniejsze żarty od tych, które były na mojej stronie, i nic nie wiem o żadnych działaniach ABW wobec autora tego programu. Już nie wspomnę o tym, co mówił Kuba Wojewódzki.

Nie ma pan sobie nic do zarzucenia?

Te naprawdę wulgarne komentarze wycinałem. Poprzedni prezydent był o wiele mocniej obrażany. Nikt wtedy nie reagował. ABW nie konfiskowało sprzętu.

A jak to było z tą grą „zabij prezydenta”? Ma pan z nią coś wspólnego?

W grudniu otrzymałem e-mail od osoby, która taką grę chciała umieścić na stronie AntyKomor.pl. Obejrzałem ją. Nie było tam żadnej krwi, brutalności czy wulgaryzmów. Więc się zgodziłem.

Jak można było zabić prezydenta?

Po kliknięciu na sylwetkę Bronisława Komorowskiego spadało np. kowadło. Ale to było w satyrycznej formule. Przed uruchomieniem gry pojawiała się informacja, że nie jest to absolutnie nawoływanie do zamachu, tylko żart. W mojej ocenie gry o świętej pamięci prezydencie Lechu Kaczyńskim, czy też o obrońcach krzyża, są bardziej obraźliwe.

Zamieszczając tę grę na swojej stronie nie przekroczył pan żadnych granic?

Nie. Na całym świecie powstają gry dotyczące polityków, np. Busha. Często nawiązują one do seksualności. Ja na coś takiego sobie nie pozwoliłem. Dla mnie to zbyt wulgarne.

Odwołuje się pan do zmarłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego tak, jakby chciał go pan bronić, atakując Bronisława Komorowskiego.

Chciałem nie tyle bronić, ile zaprotestować przeciwko temu, że niektórzy, nie przebierając w słowach, atakują świętej pamięci prezydenta Lecha Kaczyńskiego czy Jarosława Kaczyńskiego, polityków Prawa i Sprawiedliwości, jego elektorat, a jednocześnie uważają, że nie można atakować polityków innych opcji.
Prezydenta Kaczyńskiego atakowano ponad miarę, błahostki wyolbrzymiano do monstrualnych rozmiarów. Skoro była akceptacja dla tego rodzaju działania, to ja też mam prawo krytykować, śmiać się z Bronisława Komorowskiego, który zalicza wpadkę za wpadką i realnie ośmiesza Polskę za granicą. Co ważne, ja nie używam tak mocnych słów, jak wypowiadali się o zmarłym prezydencie na przykład poseł Janusz Palikot czy marszałek Stefan Niesiołowski.

Mówi pan my, oni. Zapisał się pan już chyba do jednego z obozów politycznych.

To nie jest tak, że skoro atakuję Komorowskiego, to jestem członkiem PiS, bo nie jestem.
Są sprawy, w których mam poglądy podobne do PiS, ale i takie, w których mam kompletnie odmienne. Podobnie z PO. Mieszkamy w Polsce, każdy z nas płaci podatki, uczy się lub pracuje. Musimy skończyć z tą wojną. A my – Polacy – działamy razem tylko wtedy, gdy wisi nad nami jakieś zagrożenie.

Nie identyfikuje się pan z PiS. Ale politycy tej partii pana bronią. Może jednak zostanie pan członkiem tego ugrupowania?

Nie, nigdy nie myślałem o tym, żeby zostać politykiem. Bo to wymaga umiejętności, wiedzy, obycia. Nie chciałbym też codziennie pokazywać się publicznie.

Ktoś mógłby wtedy wytykać pana potknięcia w sieci…

Z tym dałbym sobie radę. Jeśli teraz powstanie strona antyfrycz.pl – proszę bardzo.

Tymczasem to pan uruchamia nową stronę o prezydencie Komorowskim. Czym będzie się różnić od poprzedniej?

Treści, które będą tam zamieszczane, będą oceniane przez szersze grono – nie tylko przeze mnie. Strona AnyKomor.pl będzie na nią przekierowywać.

Nowa strona będzie mniej satyryczna?

Nie będziemy uciekać od satyry, chociaż będzie mniej materiałów, które będą problematyczne – gier, zdjęć. Będą to materiały bardziej wyważone, żeby nikt nie poczuł się urażony. Bo rozumiem, że niektórzy mogą się tak czuć, gdy krytykowany jest ich prezydent. Zresztą – ja, mimo że nie głosowałem na Komorowskiego, czuję, że jest moim prezydentem – bo przecież to funkcja państwowa. Chciałbym, żeby mój prezydent był osobą, która by nie dawała powodu innym do tworzenia takich stron.

Czy to możliwe?

Pewnie mało. Bo chyba każdemu politykowi na całym świecie zdarzyła się wpadka. Zawsze znajdzie się ktoś, kto w bardziej lub mniej wyrafinowany sposób będzie tę wpadkę komentował.

Kiedy nowa strona ruszy?

W ciągu kilku dni.

Czyli nie poddaje się pan?

Nie, bo to o co walczę, to wolność słowa. Nieważne, jakie kto ma poglądy. Bo ważne jest, żeby mógł wyrazić poglądy na temat każdego polityka. Pod warunkiem, że to nie będzie coś wulgarnego, coś prostackiego. Ale jeśli ktoś ma ochotę powiedzieć, że Tusk zapowiadając drugą Irlandię ośmieszył się, to ma prawo to powiedzieć. Chcę bronić wolności słowa w imię internautów.

A na kogo będzie pan głosował?

Chciałbym zachować to dla siebie.

 

Jest pan hakerem?

Robert Frycz:

Pozostało 100% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!