Jak wyznacza się granicę?
Zajmuje się tym nasz instytut. Co roku obliczamy, ile pieniędzy trzeba wydać, żeby zaspokoić podstawowe, niezbędne do przeżycia potrzeby. Zestawiamy koszyk, do którego wliczają się m.in. podawane przez GUS koszty utrzymania najskromniejszego mieszkania czy kupno przecenionych ubrań. Jest w nim też żywność, m.in. pieczywo oraz jabłka czy najtańsze mięsa, takie jak kiszka pasztetowa. W 2010 roku koszyk minimum egzystencji dla osoby samotnej był wart 472,72 zł miesięcznie. Dla rodziny z dwójką dzieci było to ok. 1600 zł. Poniżej tak ustalonego minimum ubóstwa można zejść, ale życie w takich warunkach przez długi czas jest niebezpieczne dla zdrowia.
Od lat się mówi, że większość polskich rodzin żyje poniżej minimum socjalnego.
Zgadza się, ale to zupełnie inny wskaźnik. Życie na granicy minimum socjalnego to życie skromne, ale godne. Żeby określić minimum socjalne, zestawia się osobny koszyk. Są w nim uwzględnione również potrzeby wyższe, np. bilety do teatru, niedrogi urlop czy opłaty za kawiarenkę internetową. Od kilku lat nie publikuje się już danych dotyczących tego minimum, bo opinia publiczna nie odróżniała go od minimum egzystencji. Hasła o milionach Polaków żyjących poniżej minimum socjalnego były wodą na młyn różnych populistycznych polityków.