– Prawda jest taka, że zawsze są przecieki na temat wstępnych wyników. Gdybyśmy poszli do lokali od razu, Platforma zaczęłaby mobilizować swoich do większej aktywności. A tak może się powtórzyć scenariusz z wyborów prezydenckich, gdy elektorat PO myślał, że zwyciężył Donald Tusk, i został w domu, a wygrał Lech Kaczyński – cytuje swojego rozmówcę portal newsweek.pl.

Zdaniem członków PiS taka taktyka pozwoli uniknąć ewentualnych nadużyć - posłowie obawiają się nocnych włamań do pomieszczeń, w których przechowywane są urny oraz puste karty do głosowania.

Co więcej, nie PKW, a lokalni politycy - wójtowie, burmistrzowie i prezydenci - będą wskazywać osoby, których zadaniem będzie pilnowanie nocą lokali wyborczych.

– Myśleliśmy nad wystawianiem własnych czujek, ale nie ma zbyt wielu chętnych do tej pracy – mówi z żalem jeden z posłów z Podlasia, odnosząc się do tego, że większość samorządowców na tym szczeblu należy do PO lub PSL.