W przeddzień objęcia przez Polskę prezydencji w UE do Warszawy od rana zjeżdżali działacze NSZZ „Solidarność" z całego kraju. – Chcemy pokazać, że nie jesteśmy zieloną wyspą – wyjaśniał szef „S" Piotr Duda.
Manifestację poprzedziły koncerty, m.in. Pawła Kukiza z zespołem Piersi. Potem związkowcy – według nieoficjalnych szacunków policji było ich 10 tys., według samych działaczy nawet 80 tys. – ruszyli z pl. Piłsudskiego przed Sejm. Nieśli transparenty z napisami „Zbrodniarze rujnujący kraj na szubienice", „Dość rządu Donalda Tuska" czy „Polityka wasza, bieda nasza".
– W nic nie wierzę. Ten rząd jest niereformowalny, lecz mimo to chcę walczyć o lepsze zarobki dla młodych ludzi – mówił Wiktor Usyk, działacz „S" ze słupskich zakładów komunikacyjnych.
Przed Sejmem demonstranci rozłożyli 560 plastikowych krzesełek, które symbolizowały walkę o stołki parlamentarzystów. Rozdawali też ulotki z wizerunkami premiera Tuska i ministra finansów Jacka Rostowskiego oraz hasłem „Drożyzna, ubóstwo, bezrobocie! Stop nieludzkiej polityce tego rządu".
Na Wiejskiej związkowcom puściły nerwy. Słychać było okrzyki „Złodzieje", a w kierunku Sejmu poleciało kilka petard i jedna świeca dymna. Dwoje policjantów zostało niegroźnie rannych.