Szkoła Podstawowa nr 3 w Kędzierzynie-Koźlu nie zostanie zlikwidowana pod warunkiem, że rodzice podpiszą deklaracje o skierowaniu dzieci do nauki w języku niemieckim. Samorząd, chcąc ratować szkołę publiczną przed zamknięciem, przekazał ją Bildungsgeselschaft Cosel Rogau (Stowarzyszeniu Oświatowemu Koźle Rogi) utworzonemu przez Mniejszość Niemiecką. Placówka wciąż będzie miała status szkoły publicznej, 123 uczniów będzie mogło kontynuować w niej naukę, ale w ramach programu rozwoju języka mniejszości narodowych.
Sposób naliczania subwencji dla uczniów na naukę języka mniejszości powoduje, że w Polsce znacznie bardziej opłaca się utrzymywać szkoły dla Niemców czy Kaszubów niż dla Polaków. Oprócz standardowej subwencji, jaka należy się na każdego ucznia (ok. 5 tys. zł), na tych należących do mniejszości narodowych czy etnicznych państwo dopłaca dodatkowo od 1 tys. do 7,5 tys. zł. Wypłata pieniędzy następuje po deklaracji rodziców. Zgodnie z rozporządzeniem Ministerstwa Edukacji z 2002 roku deklaracja oznacza automatycznie przynależność dziecka do wskazanej mniejszości narodowej czy etnicznej.
270 mln zł dopłaci w tym roku budżet państwa do nauki języków mniejszości w Polsce
– To pewnie niejedyna przyczyna, ale ostatnie dane resortu edukacji pokazują, że szybko przybywa nam mniejszości etnicznych. Ile z nich za sprawą deklaracji szkolnych? Jeżeli nawet trudno jest wskazać dokładną liczbę osób deklarujących przynależność do innych grup etnicznych, to bez trudu możemy wskazać, jak szybko rosną nakłady państwa polskiego na subwencjonowanie nauki języków mniejszości. W 2006 roku było to 107 mln zł. Na bieżący zaplanowano 270 mln zł. To 152-proc. wzrost, trzykrotnie większy niż wzrost ogólnej subwencji na oświatę w tych latach (46 proc.).
– To tak, jakby demograficzny niż dotykał tylko uczniów narodowości polskiej, co jest oczywiście nieprawdą – zauważa prof. Jacek Kurzępa, socjolog ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej.