Rz: Namawia pan PiS do wspólnego blokowania akcesji Chorwacji do Unii Europejskiej. Skąd taki szalony pomysł?
Ludwik Dorn:
Po pierwsze, nie jest szalony. To jest normalna polityka. Po drugie, namawiam nie do blokowania Chorwacji, tylko do przeprowadzenia wspólnych inicjatyw ważnych dla Polski, bo w Sejmie Solidarna Polska i PiS mają 156 mandatów, czyli przy większości kwalifikowanej 2/3 (taka jest wymagana przy wyrażeniu zgody na rozszerzenie UE – red.) pakiet kontrolny. Chodzi mi o: zmianę konstytucji, tak by regulowała członkostwo Polski w UE, przyjęcie uchwały Sejmu, że wprowadzenie paktu fiskalnego wymaga zgody dwóch trzecich posłów, i uchwały, że wejście Polski do strefy euro musi być poprzedzone ogólnopolskim referendum. Chciałbym też doprowadzić do zmian w Prezydium Sejmowej Komisji Europejskiej, by nie było to gremium zdominowane przez PO.
To są cele, które chciałby pan osiągnąć. Ale narzędziem ma być zapowiedź zablokowania przystąpienia Chorwacji do UE.
Tak, bo nie będzie drugiej takiej okazji, żeby wymusić na rządzie Donalda Tuska i ekipie PO ustępstwa w tych ważnych sprawach.