Od kiedy Czesi nie mają w kadrze do pomocy Słowaków, w meczach z Polską idzie im zdecydowanie słabiej niż w przeszłości. Zwyciężyli tylko dwa razy, a przegrali trzy. Ostatnie spotkanie w Pradze, w październiku 2009 roku, wygrali wprawdzie 2:0, ale to był mecz jak czeski film, w którym mało kto wiedział, o co chodzi. Jedni i drudzy kończyli nieudane eliminacje mistrzostw świata 2010 i nie walczyli zbyt ostro o zwycięstwo.
W Polsce kibice czekali na wybór nowego selekcjonera (po zwolnionym Leo Beenhakkerze kadrę chwilowo prowadził Stefan Majewski), a u naszych rywali trenerem był prezes federacji Ivan Hasek. Z tamtej drużyny zostało do dziś w reprezentacji Polski tylko trzech zawodników.
Kibice w Polsce lepiej pamiętają wcześniejszy mecz tych eliminacji – z października 2008 roku na Stadionie Śląskim w Chorzowie, który drużyna prowadzona jeszcze przez Beenhakkera wygrała 2:1.
Jakub Błaszczykowski ogrywał wtedy z łatwością Marka Jankulovskiego będącego u szczytu kariery w Milanie i ośmieszył Petra Cecha, przerzucając nad nim efektownie piłkę. Kapitan zdobył wtedy swojego drugiego gola w reprezentacji.
Pod polską bramką między obrońcami chaotycznie biegał Baros, odbijając się od Dariusza Dudki i Marcina Wasilewskiego.