Piłkarskie mistrzostwa Europy miały być dla Polski okazją do wielkiego zarobku. Pieniądze mieli zostawiać u nas głównie tłumnie nawiedzający nasz kraj zagraniczni kibice. Okazało się jednak, że przyjechało ich mniej, niż zakładano. - Jeszcze nie wiemy dokładnie, jaka to będzie liczba. Ostateczne szacunki podamy 3 lipca - mówi „Rz" Mikołaj Piotrowski ze spółki PL.2012.
Jednak już teraz wiadomo, że maksymalnie będzie to pół miliona osób.
Po fazie grupowej ogłoszono, że do Polski przyjechało 393 tys. gości z zagranicy. Na dwa ćwierćfinały do Warszawy i Gdańska przybyło w sumie ok. 30 tys. Niemców, kilkanaście tysięcy Czechów i po kilka tysięcy Greków oraz Portugalczyków. Do rozegrania został tylko jeden mecz: półfinał Niemcy - Włochy.
Tymczasem według wcześniejszych szacunków PL.2012 miało nas w trakcie turnieju odwiedzić ok. 800 tys. zagranicznych kibiców. Jeszcze dalej poszła minister sportu Joanna Mucha, która tuż przed rozpoczęciem imprezy zapowiadała, że w tym czasie do Polski przyjedzie ponad milion zagranicznych gości.
Dlaczego tak się nie stało? - Mieliśmy po prostu pecha w losowaniu turnieju. Większość drużyn, których kibice bardzo licznie jeżdżą za reprezentacją, np. Holandia czy Szwecja, trafiła w fazie grupowej na Ukrainę - tłumaczy Piotrowski.