Dokumenty z jednego ze ślubów zawartych w ursynowskiej świątyni przy ul. Dereniowej na początku października trafiły do Urzędu Stanu Cywilnego dopiero po trzech tygodniach. A powinny w ciągu pięciu dni roboczych od zawarcia małżeństwa.
– Mamy młodych wikariuszy i gdzieś odłożyli te akta, a te zawieruszyły się potem. Nikt nie miał złej woli, nikt nie podszedł beztrosko do tej sprawy – zapewnia „Rz" ks. Henryk Małecki, proboszcz ursynowskiej parafii. Dodaje, że to było zwykłe przeoczenie młodych duchownych, przejętych swą funkcją duszpasterską. – Przecież wikariusze zbrodni nie popełnili – dodaje ks. Małecki.
Parafia próbowała wytłumaczyć to wszystko urzędnikom USC. Zależało jej na szybkim załatwieniu sprawy. Interwencję podjął nawet jeden z wiceburmistrzów Ursynowa, ale to nic nie dało. Pracownicy USC pozostali nieugięci.
– Zgodnie z przepisami dokumenty o zawarciu ślubu konkordatowego powinny trafić do urzędu w ciągu pięciu dni roboczych po ślubie. Jeśli dotrą później, urzędnicy nie mogą wydać aktu zawarcia małżeństwa – tłumaczy Robert Trzaska ze stołecznego ratusza. Dodaje, że gdy termin został przekroczony, USC wydaje oficjalną odmowę, którą zainteresowani w ciągu dwóch tygodni mogą zaskarżyć do sądu rodzinnego.
Para, której dokumenty zbyt późno złożono w USC, nie jest małżeństwem