Od siedmiu lat Donald Tusk i Jarosław Kaczyński dominują na naszej scenie politycznej. Obaj zyskali miano polityków autorytarnych, którzy silną ręką sprawują rządy w swoich partiach.
Obaj uważają, że lepiej mieć partię mniejszą i podporządkowaną. Kaczyński miał wygłosić taką tezę na zamkniętych gremiach partyjnych, gdy wykluczał z partii polityków związanych ze Zbigniewem Ziobrą. A kilka dni temu swoim kolegom partyjnym miał oznajmić to Tusk słowami: lepiej mieć mniejszą partię, ale zwartą. Było to po tym, jak część Klubu PO wbrew zaleceniu lidera odrzuciła w pierwszym czytaniu wszystkie projekty ustaw o związkach partnerskich łącznie z tym przygotowanym przez polityka PO.
Zarazem obaj wydają się w swoich partiach niezastąpieni. Kaczyński w żelaznym elektoracie PiS ma pozycję przez nikogo niekwestionowaną. Świadczą o tym chociażby hasła „Jarosław Polskę zbaw" skandowane na rozmaitych manifestacjach PiS. Tusk z kolei niejeden raz ratował swoją formację w sytuacjach spadku poparcia. To jego rajd tuskobusem w kampanii 2011 roku pozwolił Platformie utrzymać władzę na drugą kadencję.
Mimo to w opinii większości Polaków nadszedł już czas, by obaj ci politycy ustąpili miejsca komu innemu – wynika z sondażu Homo Homini dla „Rz". Kaczyńskiego na polityczną emeryturę odesłałoby 61 proc. obywateli. A wśród osób aktywnych, które deklarują uczestnictwo w wyborach, uważa tak aż 64 proc. Odejścia Kaczyńskiego życzą sobie przede wszystkim wyborcy innych partii, ale wśród sympatyków PiS 19 proc. jest za polityczną emeryturą dla aktualnego lidera. – Ta niechęć do dwóch głównych liderów jest efektem dominujących w naszej polityce negatywnych emocji – uważa Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. Politolog przypomina, że prezes PiS od dawna przez część opiniotwórczych mediów jest odsyłany na polityczną emeryturę. – Trudno się dziwić, że po kilku latach wysłuchiwania takich opinii przeważa ona w większości społeczeństwa – uważa.
Rzeczywiście lider PiS niejeden raz musiał odpowiadać na pytania, czy odejdzie. Takie spekulacje pojawiły się po katastrofie smoleńskiej, w której zginął Lech Kaczyński, a ostatnio po śmierci mamy.