Reklama

Nowicka: Janusz lubi manipulować ludźmi

Namawiałam Annę Grodzką do kandydowania na wicemarszałka, ale później zmieniłam zdanie – mówi „Rz" Wanda Nowicka

Publikacja: 12.02.2013 19:34

Wanda Nowicka: jest życie po Ruchu Palikota

Wanda Nowicka: jest życie po Ruchu Palikota

Foto: Fotorzepa, Magda Starowieyska Magda Starowieyska

Rz: Wygląda na to, że pani przygoda z Ruchem Palikota dobiega końca, dziś prawdopodobnie zostanie pani wykluczona z Klubu RP.

Wanda Nowicka, wicemarszałek Sejmu RP: Jeżeli Ruch Palikota to tylko on sam i jego sejmowi pretorianie, to pewnie tak się to skończy. Ale nie wykluczam, że moje funkcjonowanie w tej partii da się uratować w innej formule. W tej formacji jest wiele osób, które z coraz większym przerażeniem patrzą na to, co się dzieje, bo widzą postępujący rozkład ugrupowania. Członkinie Ruchu Kobiet, który zbudowałam, bardzo ubolewają nad rozwojem wydarzeń. Wystosowały apel do Janusza Palikota, żeby mnie nie odwoływał z funkcji wicemarszałkini. Zobaczymy. Może rozsądek zwycięży, bo to wszystko jest nieracjonalne, absurdalne i źle służy partii.

Chciałaby pani zostać w klubie po tym wszystkim? Po słowach, że chciałaby pani być zgwałcona?

Używania takich sformułowań nie da się obronić symbolicznością ani przenośnią. Z przemocy nie można żartować ani nią grać. Czuję jednak związek z tą formacją. Uważam, że w tej groteskowej sytuacji ktoś musi zachować zdrowy rozsądek. Panom rządzącym partią puściły nerwy. Nie da się obronić ich zachowania z punktu widzenia dobra formacji. Nie wiem, czy oni nie widzą, że to jest równia pochyła? Partia się wali, za chwilę Ruch będzie kompletnie zmarginalizowany, a oni zachowują się irracjonalnie. Ludzie w terenie są zdezorientowani, zrozpaczeni. Dzwonię do jednej z kobiet, z którą współpracuję, i pytam, co słychać. A ona mi mówi: siedzę i płaczę, i nie wiem, co robić. To jest ten poziom emocji. Oczywiście są i tacy działacze, którzy odsądzają mnie od czci i wiary, bo cała ta nieświęta trójca Janusz Palikot, Andrzej Rozenek i Artur Dębski podgrzewa te emocje. Ale rozsądni ludzie, a wierzę, że jest ich większość, są zdruzgotani. Widzą, że to nie idzie ku dobremu, że projekt budowy formacji lewicowej oddala się w niebyt.

Zamierza pani skrzyknąć tych rozsądnych ludzi z terenu i stworzyć własną formację? Bo chyba nie da się być poza klubem i nadal działać w partii?

Reklama
Reklama

Dla mnie najważniejsze jest, żebym mogła robić to, co dotychczas. Mam też wiele nowych projektów. Przynależność do partii jest sprawą drugorzędną. Oczywiście w ramach klubu jest łatwiej funkcjonować. Ale samodzielnie też się da. Czy będąc w klubie opozycyjnym, czy w pojedynkę, ma się tę samą skuteczność, jeśli chodzi o nasze ustawy czy inne inicjatywy.

Bycie politycznym singlem jest trudne.

To trudniejsze, ale możliwe. Jako wicemarszałkini realizowałam ważne programy: Sejm przyjazny kobietom, spotkania z imigrantkami. Zorganizowałam w Sejmie przedstawienie teatru osób niepełnosprawnych umysłowo. Teraz walczę o siedzibę dla niego. Mam zamiar skupić się na kwestii bezrobocia. Planuję Warszawski Stół Mieszkaniowy. Mam co robić. Jest życie po Ruchu Palikota.

Myśli pani o przystąpieniu do innego klubu, np. SLD?

Absolutnie nie. Moje doświadczenia z partiami politycznymi nie są najlepsze. Ważne, żeby wiedzieć co robić, a w jakim układzie politycznym, to jest mniej istotne.

Janusz Palikot twierdzi, że wystawiła pani Annę Grodzką, bo namówiła ją na kandydowanie na wicemarszałka, a potem nie podała się do dymisji.

Reklama
Reklama

Rzeczywiście, kiedy klub pod pretekstem przyjęcia tej nieszczęsnej premii, którą zresztą natychmiast, kiedy się dowiedziałam, przelałam na społeczne cele, wycofał rekomendację dla mnie, namawiałam ją na kandydowanie. Zrobiłam to, bo uważam, że cała ta historia źle się skończy dla partii, a w ten sposób przynajmniej zminimalizuje się straty. Potem jednak zmieniłam zdanie co do mojej dymisji, bo środowiska, które za mną stanęły murem, zwłaszcza kobiece, uznałyby to za klęskę. Ale rozmawiałam z Anią i pytałam, czy żałuje, że była kandydatką na wicemarszałka. Powiedziała, że nie, bo dzięki temu sprawy, które są dla niej ważne, zyskały ogromne nagłośnienie. Jeżeli żałuje, że nie została wicemarszałkinią, to jest mi przykro z tego powodu, ale mam nadzieję, że rozumie, iż nie miałam wyboru.

Andrzej Rozenek uważa, że zmieniła pani zdanie w sprawie po spotkaniu z Ewą Kopacz. Sugeruje, że doszło do jakiegoś układu.

Bzdura. To polityka insynuacyjna, w której poseł Rozenek celuje. Niektórzy nie potrafią sobie wyobrazić polityki bez spisków, knowań, intryg. Współczuję Rozenkowi.

Jedna z posłanek RP zarzuciła pani, że nastawiona była pani na własną karierę.

Są to nieprawdziwe i krzywdzące mnie słowa. Wśród pretorian są też i pretorianki.

W 2011 r. mówiła pani, że wiązanie się z takim politykiem jak Janusz Palikot nie jest ryzykowne.

Reklama
Reklama

Palikot to jest mój ogromny zawód. Sądziłam, że to jest polityk pewnego formatu. Że zależy mu na zmianie Polski. Tymczasem – jak się okazało – on myśli wyłącznie w kategoriach zewnętrznego spektaklu i wewnętrznych gier. Lubi manipulować ludźmi i napuszczać ich na siebie. Taka jest prawda, choć ciągle trudno mi w to uwierzyć.

—rozmawiała Eliza Olczyk

Wydarzenia
Poznaliśmy nazwiska laureatów konkursu T-Mobile Voice Impact Award!
Wydarzenia
Totalizator Sportowy ma już 70 lat i nie zwalnia tempa
Polityka
Andrij Parubij: Nie wierzę w umowy z Władimirem Putinem
Materiał Promocyjny
Ubezpieczenie domu szyte na miarę – co warto do niego dodać?
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama