Rz: Wygląda na to, że pani przygoda z Ruchem Palikota dobiega końca, dziś prawdopodobnie zostanie pani wykluczona z Klubu RP.
Wanda Nowicka, wicemarszałek Sejmu RP: Jeżeli Ruch Palikota to tylko on sam i jego sejmowi pretorianie, to pewnie tak się to skończy. Ale nie wykluczam, że moje funkcjonowanie w tej partii da się uratować w innej formule. W tej formacji jest wiele osób, które z coraz większym przerażeniem patrzą na to, co się dzieje, bo widzą postępujący rozkład ugrupowania. Członkinie Ruchu Kobiet, który zbudowałam, bardzo ubolewają nad rozwojem wydarzeń. Wystosowały apel do Janusza Palikota, żeby mnie nie odwoływał z funkcji wicemarszałkini. Zobaczymy. Może rozsądek zwycięży, bo to wszystko jest nieracjonalne, absurdalne i źle służy partii.
Chciałaby pani zostać w klubie po tym wszystkim? Po słowach, że chciałaby pani być zgwałcona?
Używania takich sformułowań nie da się obronić symbolicznością ani przenośnią. Z przemocy nie można żartować ani nią grać. Czuję jednak związek z tą formacją. Uważam, że w tej groteskowej sytuacji ktoś musi zachować zdrowy rozsądek. Panom rządzącym partią puściły nerwy. Nie da się obronić ich zachowania z punktu widzenia dobra formacji. Nie wiem, czy oni nie widzą, że to jest równia pochyła? Partia się wali, za chwilę Ruch będzie kompletnie zmarginalizowany, a oni zachowują się irracjonalnie. Ludzie w terenie są zdezorientowani, zrozpaczeni. Dzwonię do jednej z kobiet, z którą współpracuję, i pytam, co słychać. A ona mi mówi: siedzę i płaczę, i nie wiem, co robić. To jest ten poziom emocji. Oczywiście są i tacy działacze, którzy odsądzają mnie od czci i wiary, bo cała ta nieświęta trójca Janusz Palikot, Andrzej Rozenek i Artur Dębski podgrzewa te emocje. Ale rozsądni ludzie, a wierzę, że jest ich większość, są zdruzgotani. Widzą, że to nie idzie ku dobremu, że projekt budowy formacji lewicowej oddala się w niebyt.
Zamierza pani skrzyknąć tych rozsądnych ludzi z terenu i stworzyć własną formację? Bo chyba nie da się być poza klubem i nadal działać w partii?