Nie tylko nad głową Hanny Gronkiewicz-Waltz, ale nad całą PO, której pani prezydent Warszawy jest wiceprzewodniczącą, gromadzą się czarne chmury. W stolicy zaskakuje liczba jej przeciwników, a sondaże Platformy pikują w dół.
Najpóźniej w niedzielę Warszawska Wspólnota Samorządowa zbierze wymagane 133,6 tys. podpisów osób, które chcą odwołania prezydent. – A nie wliczamy w to głosów, które zbiera Ruch Palikota czy PiS – mówi Piotr Guział, lider wspólnoty, burmistrz warszawskiego Ursynowa.
Liderzy PO uświadomili sobie powagę sytuacji. W stolicy trwa bowiem wielka mobilizacja przeciwników Platformy. Obok lokalnej wspólnoty samorządowej do armii niezadowolonych włączają się kolejne partie – Ruch Palikota, Solidarna Polska, Stronnictwo Demokratyczne z byłym prezydentem stolicy Pawłem Piskorskim czy PiS. Ta ostatnia partia, podobnie jak RP, sama zbiera podpisy, które później dostarczy do komitetu.
Referendum na rok przed wyborami jest awanturą polityczną - Hanna Gronkiewicz-Waltz prezydent Warszawy
Przeciwnicy prezydent stolicy pomni złych doświadczeń z referendum w sprawie prywatyzacji SPEC, kiedy zakwestionowano sporą część podpisów, chcą mieć ich znacznie więcej, niż wymaga tego prawo. – Chcemy zebrać 200, a może nawet 300 tys. podpisów. Mamy na to czas do 22 lipca. Złożymy je ostatniego dnia – mówi Guział. A że dziennie przybywa ich po kilka tysięcy, referendum w stolicy jest właściwie przesądzone.