Platforma Obywatelska nie zamierza oddawać stołecznego ratusza bez walki. Wczoraj działacze PO ujawnili, że premier rozważa powołanie na stanowisko komisarza po ewentualnym odwołaniu dotychczasowej prezydent...Hannę Gronkiewicz-Waltz. Opozycja uważa, że to kpina z demokracji i mocniej zamierza walczyć o jak najwyższą frekwencję w październikowym referendum.
Przeciw głosowaniu
Platforma od wielu tygodni namawia warszawiaków, by nie brali udziału w referendum. Miesiąc temu premier powiedział, że liczy na to, iż mieszkańcy stolicy w swojej przewadze wyrażą wotum zaufania dla prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz, odmawiając udziału w referendum ws. jej odwołania.
Także prezydent Bronisław Komorowski powiedział, że nie weźmie udziału w tym głosowaniu.
Do tego grona dołączył ostatnio abp Józef Kowalczyk, który w rozmowie z „Rz" stwierdził, że warszawskie referendum na rok przed wyborami jest aktem politycznym, który ma obalić panią prezydent wywodzącą się z partii rządzącej, żeby łatwiej było obalić cały rząd. – Referendum to nie jest żaden przymusowy obowiązek. Można z niego skorzystać lub nie – mówił. Dodał, że jeśli ktoś publicznie wyraża swój głos sprzeciwu względem akcji politycznej, jaką jest, jak się wydaje, warszawskie referendum, to nic złego nie czyni – podkreślił.
Pycha władzy...
Teraz, zdaniem opozycji, Platforma wpadła na pomysł, jak jeszcze bardziej zniechęcić warszawiaków do głosowania. Premier Donald Tusk na posiedzeniu zarządu PO zapowiedział, że jeśli prezydent zostanie odwołana w referendum, to ją zamierza powołać na komisarza stolicy. – To bardzo możliwy scenariusz – powiedział Andrzej Halicki, szef mazowieckiej PO. Dodał jednak, że zarząd partii nie podjął takiej decyzji. – To była taka wymiana zdań, co by było, gdyby – dodał.