Osłabieni Anglicy pokazali nam, jak pokonać Mołdawię. Na Wembley zwyciężyli pewnie 4:0, mimo że zagrać nie mogli m.in. Daniel Sturridge, Phil Jones, Glen Johnson i Alex Oxlade-Chamberlain, a Wayne'a Rooneya, który tydzień temu rozciął na treningu głowę, zastąpił w ataku Rickie Lambert.
To był dobry wybór Hodgsona. 31-letni napastnik – kolega Artura Boruca z Southampton, pracujący kiedyś w sortowni buraków – w sierpniu zadebiutował w kadrze, zapewnił zespołowi zwycięstwo nad Szkocją 3:2, w piątek znów trafił do bramki – na 2:0, dobijając piłkę po uderzeniu Theo Walcotta. A potem asystował jeszcze przy dwóch golach Danny'ego Welbecka. Prowadzenie Anglii dali doświadczeni pomocnicy: Frank Lampard podawał, Steven Gerrard strzelał.
Ukraina wygrać z San Marino – jak każdy w polskiej grupie – musiała, we Lwowie skończyło się na 9:0, strzelców goli odnotować wypada: Jewhen Chaczeridi (dwie), Marko Dević, Jewhen Sełezniow, Edmar, Jewhen Konoplianka, Roman Bezus, Artem Fedecki i Jarosław Rakicki. Ukraina traci do Anglii i Czarnogóry jeden punkt.
Holendrzy już w piątek jako pierwsza drużyna z Europy mogli się zakwalifikować na mundial w Brazylii, ale nieoczekiwanie tylko zremisowali w Estonii 2:2, a mogli nawet przegrać, gdyby nie bramka Robina van Persiego w 90. minucie z rzutu karnego. Awans muszą odłożyć do wtorku, kiedy zmierzą się z Andorą, która nie zdobyła w eliminacjach ani jednego gola.
Włosi powiększyli do siedmiu punktów przewagę nad Bułgarią (wygrali z nią 1:0) i jeśli pokonają we wtorek Czechów, też będą mogli się rozglądać za bazą w Brazylii. Awans na wyciągnięcie ręki mają także Niemcy. Z Austrią nie przegrali od 1986 r., w piątek w Monachium również zwyciężyli pewnie 3:0. Strzelanie zaczął w 33. minucie Miroslav Klose, wyrównując rekord Gerda Muellera, najskuteczniejszego zawodnika Niemców (68 goli).