Antoni Macierewicz przedstawił wczoraj film, z którego ma wynikać, że członkowie komisji wyborczej nr 103 w Warszawie opuścili lokal bez opublikowania protokołów głosowania. Następnie z workami pełnymi kart do głosowania udali się do siedziby okręgowej komisji wyborczej. Na wideo widać, jak worki z głosami były wrzucane przez okno do piwnicy. Tą samą drogą przekazano też pokwitowanie ich odbioru.
– To wstrząsający materiał. Obrazuje sytuację, która mogła się zdarzyć w tysiącach komisji wyborczych – oburzał się Macierewicz.
PKW przyznaje, że w tej sprawie mogło dojść do popełnienia przestępstwa. – Komisja powinna niezwłocznie po sporządzeniu protokołu wywiesić go w widocznym miejscu. Niezrobienie tego oznacza naruszenie przepisów – mówi „Rz" Krzysztof Lorentz z PKW. – Protokoły można było wywiesić dopiero po godzinie 23. Może w tym przypadku komisja stwierdziła, że nie musi czekać, i wyszła – rozważał na konferencji prasowej PKW wiceprezes Kazimierz Czaplicki. – Niewątpliwie jest to naruszenie ustawy – zastrzegł.
Jedna z komisji wyborczych nie opublikowała protokołów z liczenia głosów
Anna Sikora, szefowa zespołu PiS do nadzorowania wyborów, twierdzi, że sytuacja ukazana na filmie nie była jedyną tego typu. – Było ich bardzo dużo w Warszawie i wielu innych miejscach. Ale nie jesteśmy jeszcze w stanie podać ostatecznej ich ilości – mówi „Rz". Jej zdaniem takie zdarzenia mogły mieć wpływ na wynik wyborów. – Jeśli do wyrównania wyniku PO i PiS brakuje 24 tys. głosów, a obwodowych komisji jest ponad 27 tys., to uronienie tylko jednego głosu w każdej z komisji zmienia wynik – twierdzi.