Sylwetka Sergio Romero, bramkarza reprezentacji Argentyny

Sergio Romero | Bramkarz, który dał Argentynie finał, jest rezerwowym w Monaco.

Publikacja: 11.07.2014 02:00

Sergio Romero gra we Francji. Do AS Monaco został wypożyczony z Sampdorii

Sergio Romero gra we Francji. Do AS Monaco został wypożyczony z Sampdorii

Foto: AFP

Romero dał Argentynie finał mistrzostw świata. Ratunek przyszedł z najmniej oczekiwanej strony.

W minionym sezonie w lidze francuskiej zagrał zaledwie 227 minut. Do tego dołożył sześć meczów w Pucharze Francji i sporo niepewnych interwencji. Kibice Albicelestes nie mogli zrozumieć, jakim cudem rezerwowy AS Monaco znalazł się w kadrze na mundial. Teraz, po dwóch obronionych rzutach karnych w półfinałowym starciu z Holandią, w kraju zyskał status bohatera.

Przyjście Romero do Monaco zbiegło się z największą rewolucją w historii klubu. Rosyjski miliarder Dmitrij Rybołowlew pomógł drużynie wrócić do Ligue 1, a potem na nowych piłkarzy wydał rekordowe 160 milionów euro. W stolicy księstwa pojawili się James Rodriguez, Radamel Falcao, Eric Abidal czy Ricardo Carvalho. Argentyńczyk – wypożyczony na rok z Sampdorii Genua o miejsce w bramce miał walczyć z Danijelem Subasiciem.

Rywalizację przegrał. Trener Claudio Ranieri konsekwentnie stawiał na Chorwata (też pojawił się w Brazylii, ale wszystkie mecze obejrzał z ławki rezerwowych). Romero zacisnął zęby i na treningach pracował ciężej niż kiedykolwiek. – Wiedziałem, że czeka na mnie reprezentacja. Alejandro Sabella jest trenerem, który dba o swoich zawodników. Dla niego ważne było, abym cały czas pozostawał w dobrej formie fizycznej i psychicznej. Przez cały sezon otrzymywałem wsparcie albo od niego, albo od trenera bramkarzy. I za to ma moją dozgonną wdzięczność – mówił niedawno.

Ważne były też występy Romero w południowoamerykańskich kwalifikacjach. Mimo problemów w defensywie Argentyńczycy zakończyli je z drugim najlepszym wynikiem – mniej goli w drodze na mundial stracili tylko Kolumbijczycy. Romero może nie błyszczał, ale jedyny poważny błąd popełnił podczas meczu z Paragwajem. Dramatu nie było, bo Albicelestes wygrali 5:2.

Kibice nie byli jednak przekonani. Znacznie wyżej oceniali Juliana Speroniego, (bardzo dobry sezon w Crystal Palace), swoich zwolenników miał Wilfredo Caballero – przyzwoity rok w Maladze i szacowany na 6 milionów funtów transfer do Manchesteru City. Ale Sabella pozostał konsekwentny. Na mundialu znów między słupkami stanął Romero. – Mam do niego zaufanie, mogę na nim polegać. Ale równie ważne jest to, że on jest jednym z kluczowych elementów grupy przyjaciół, z której składa się nasza reprezentacja – mówi selekcjoner.

Podczas inauguracyjnego meczu z Bośnią i Hercegowiną Romero miał kilka udanych interwencji, podobnie jak w spotkaniu z Iranem. Z Nigerią mógł się lepiej zachować przy drugiej bramce dla rywali. Pretensji uniknął, bo Argentyna zwyciężyła 3:2. Później – już w fazie pucharowej – były dwa czyste konta ze Szwajcarią i Belgią.

Półfinałowe starcie z Holandią było dla niego wyjątkowe nie tylko z powodu stawki. Jeszcze przed wyjściem na boisko wyściskał się z Louisem van Gaalem. To właśnie Holender odkrył go dla europejskiego futbolu – w 2007 roku jako trener i dyrektor techniczny AZ Alkmaar sprowadził 20-letniego wówczas Romero z Racing Club. Pół roku później bramkarz był już numerem jeden. Drużyna nie grała jednak dobrze i po zakończeniu sezonu van Gaal podał się do dymisji.

Rezygnację wycofał po zdecydowanych protestach piłkarzy i kibiców, którzy nie stracili wiary w potencjał budowanego przez niego zespołu. Opłaciło się. W 2009 roku Alkmaar zdobył drugi tytuł mistrzowski w historii klubu – obaj panowie w zwycięskiej kampanii odegrali kluczowe role. Romero barw „Kalmarów" bronił przez kolejne dwa lata, choć van Gaal budował już wtedy potęgę Bayernu Monachium.

– Trener van Gaal był dla mnie bardzo ważny, kiedy przeniosłem się z Argentyny do Holandii. To był zupełnie inny kraj, nie znałem zwyczajów, nie znałem języka. On się mną zajął, opiekował się mną, dzięki niemu dałem sobie radę. Nigdy mu tego nie zapomnę – podkreśla Romero. Wdzięczność wdzięcznością, ale w serii rzutów karnych ręce mu nie zadrżały. Przed każdym uderzeniem rywali czarował bramkę, dotykając obu słupków – dwa strzały zatrzymał, dając Argentynie pierwszy awans do finału mundialu od 24 lat. – Tak naprawdę to była kwestia szczęścia. Możesz wyczuć intencje strzelca, a i tak piłka przejdzie ci po rękach. Dzięki Bogu tak się nie stało – mówi.

Dziś jest jednym z bohaterów mistrzostw, które dla bramkarzy są wyjątkowe. Wielkie mecze rozgrywali w Brazylii Guillermo Ochoa, Tim Howard czy Keylor Navas. Chwilę chwały przeżył Tim Krul, upokorzenie Iker Casillas. W niedzielę Romero stanie naprzeciwko Manuela Neuera, być może najlepszego obecnie bramkarza świata.

Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!