Rz: Zmieniają się kierunki pielgrzymek. Oprócz Częstochowy ludzie coraz chętniej pielgrzymują do Łagiewnik czy Lichenia. Co tak ciągnie ludzi do pielgrzymowania?
Tadeusz Chudecki:
Jestem osobą wierzącą, nie czuję skrępowania, żeby o tym mówić. Dużo spraw ze swojego życia konsultuję – że się tak wyrażę – „z górą". To jest pewien ewenement, iż tysiące ludzi z własnej nieprzymuszonej woli podejmuje wielki wysiłek fizyczny, zwłaszcza w dzisiejszych czasach rozpasanej komercji i wygody. Wciąż są to ogromne tłumy ludzi, choć nie takie jak w czasach socjalizmu czy potem, gdy jeszcze żył Jan Paweł II.
O czym to świadczy?
O tym, że cena niewygody, trudu czy upałów nie ma żadnego znaczenia, jeśli weźmiemy pod uwagę walor duchowy wspólnej modlitwy, wędrowania i radości, które dają oczyszczenie. Za każdym razem, kiedy decydowałem się na pielgrzymkę, zawsze było to w jakiejś intencji – rzeczy, z którą sobie nie dawałem rady czy za którą tęskniłem.