Ruszyła IV edycja Nagrody im. Jana Rodowicza „Anody". Przez cały październik można zgłaszać kandydatów do wyróżnienia. Co to za nagroda i komu jest przyznawana?
Jan Ołdakowski:
Poprzez tę nagrodę staramy się przedstawić dziedzictwo Powstania Warszawskiego i samych powstańców. Oni zostali żołnierzami trochę z przypadku, a za ich poświęceniem stała po prostu gorączkowa chęć zmiany rzeczywistości. To była czysta chęć zrobienia czegoś dobrego. Chcemy pokazać, że dziś także można być takim powstańcem, już nie walcząc na barykadzie, ale robiąc coś, z czego dawni powstańcy byliby dumni. Szukamy ludzi, bohaterów, którzy potrafią się w coś wspaniale zaangażować, zmienić coś w swojej lokalnej wspólnocie albo takich, którzy są gotowi na jakiś prawdziwie bohaterski czyn.
Dlaczego na patrona tej nagrody został wybrany akurat „Anoda"?
Bo był niezwykle dzielnym powstańcem. Ale nieśmiertelną legendę zdobył tak naprawdę dopiero w okresie powojennym. Mimo że udział w powstaniu okupił kalectwem, po wojnie był najaktywniejszym przedstawicielem swojego pokolenia. Namawiał kolegów do powrotu do szkół, zdania matury, skończenia studiów. Przekonywał ich do spisywania wspomnień. Dbał o ekshumacje poległych, a także animował życie studenckie. Wreszcie uczestniczył w konspiracji antykomunistycznej. A wszystko to w trakcie krótkich trzech lat życia, bo Jan Rodowicz „Anoda" w wigilię 1948 r. został aresztowany przez UB. Zginął ?7 stycznia 1949 r. w czasie brutalnego śledztwa.