„Mieliśmy już wiele informacji o datach rozpoczęcia ataku. Obecnie nie możemy prognozować, kiedy (to nastąpi), ale widzimy stopień agresji i musimy być bez przerwy gotowi" – powiedział w czwartek przedstawiciel ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Andrij Łysenko.
W ciągu ostatnich dwóch dni ukraińskie pozycje w strefie konfliktu były ostrzeliwane w 24 miejscach, wyznaczając rejony ewentualnego ataku Rosjan. Zdaniem Rady „obecnie mamy trzy główne kierunki: doniecki, ługański i debalcewski". Ostatnia z wymienionych miejscowości, zajmowana przez oddziały ukraińskie, to duży węzeł komunikacyjny między Donieckiem a Ługańskiem.
Rada poinformowała, że z kolei na południu, w rejonie portu Mariupol w ostatnich dniach osłabły starcia, ale cały czas zbierają się tam rosyjskie wojska i latają ich drony. Ukraińcy alarmują też, że rosyjskie okręty zaminowują morskie podejścia do portu.
„Od miesięcy widzimy Rosjan operujących na Ukrainie i wokół niej" – powiedział z kolei rzecznik Pentagonu. Bardziej konkretny był nowy sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg. „Artyleria, czołgi, systemy obrony przeciwlotniczej, wojsko; wszystko w ilości stanowiącej poważne zagrożenia dla zawieszenia broni" – scharakteryzował manewry Rosjan.
Przerzucanie żołnierzy z głębi Rosji prowadzi na razie do zabawnych incydentów. Ukraińscy obrońcy lotniska wzięli do niewoli dwóch Rosjan z Murmańska, którzy zajechali do nich, będąc przekonani, że są w głębi terenów opanowanych przez separatystów. Zorientowali się w pomyłce dopiero, gdy zobaczyli ukraińską flagę.