Rz: W niedzielę będziemy obchodzić Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Jak partyzantów walczących z komunistycznym okupantem przedstawiali literaci w PRL?
Mariusz Solecki: Zwyczajem było określanie ich mianem bandytów, faszystów, bestii. Pojawiało się też dziwne określenie „smoki". Oczywiście byli przedstawiani jako antysemici, alkoholicy, dziwkarze. Jan Brzechwa w „Balladzie o dwóch facetach" posunął się nawet do insynuowania żołnierzom NSZ skłonności pedofilskich: „W życiu radząc sobie świetnie/ Zniewolili dwie nieletnie". Ciekawe, że wątek pedofilii pojawił się także w „Rojstach" Tadeusza Konwickiego – tym razem w odniesieniu do akowców. Poza tym Żołnierze Wyklęci byli przedstawiani jako kolaboranci gestapo i Abwehry, mordercy bojców Armii Ludowej. Adam Bahdaj w„Skalistej uboczy" zarzuca NSZ nawet współpracę z UPA...
Czy po 1956 roku widać jakieś zmiany?
Do całej literatury PRL należy podchodzić z dużą rezerwą. Janina Broniewska wydała powieść „Biała plama" niby już w roku odwilży. We wstępie sugerowała, że książka została napisana na podstawie dokumentów historycznych. Głównym tematem była działalność Stanisława Grabowskiego „Wiarusa", żołnierza Narodowego Zjednoczenia Wojskowego. „Wiarus" ukazany jest jako dziwkarz, sadysta, który zastrasza podwładnych. Nie bardzo tylko wiadomo, dlaczego ci żołnierze tak wiernie przy nim trwają. To był straszny paszkwil na NZW. Z późniejszych dzieł warto wymienić książkę „Wszyscy i nikt" Janusza Przymanowskiego, autora głośnej powieści „Czterej pancerni i pies".
Z którego roku jest powieść „Wszyscy i nikt"?
To już 1976 rok. Utwór dotyczy rozprawy z żołnierzami Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość. Przymanowski nazywa ich koronowanymi, bo nosili duże czapy z wielkimi orłami w koronach. „Siedmiu wspaniałych", czyli niewielki oddział ludowego Wojska Polskiego, rozbija w pył wielką „bandę" partyzantów. Ci zaś strzelają z pistoletu maszynowego do krowy, wieszają chłopów, podpalają domy. To zostało potem zekranizowane.