Szacuje się, że w rodzinnym mieście Saddama Husajna walczy jeszcze od 500 do 750 ekstremistów. Siły irackie wspierane są przez szyickie milicje. Co ciekawe jeszcze w czwartek, iracki przywódca szyitów w Tikricie - Hadi al-Amiri - uważał, że naloty nie mają wpływu na losy bitwy a jego ludzie sami mogą wyprzeć oddziały Państwa Islamskiego z miasta. Niektórzy dowódcy milicji zapowiedzieli nawet, że w sytuacji nie wycofania się Amerykanów, oni wycofają swoje oddziały, gdyż nie pozwolą aby Amerykanie "ukradli" im chwałę zwycięstwa.

Dyskusję przeciął jednak al-Amiri. - Z tego co rozumiem, premier al-Abadi prosił o takie wsparcie. Uszanujemy jego decyzję - zaznaczył lider szyitów.

Amerykanie wraz z koalicjantami uderzyli także w okolicach Faludży, Tal Afar, Mosulu i Bayji oraz na terenie Syrii w pobliżu Kobane. Naloty przeciwko bojownikom IS rozpoczęły się w sierpniu w Iraku i we wrześniu w Syrii. Łącznie przeprowadzono ich już ponad 2 tys.