Rzeczpospolita: W tym tygodniu obchodzimy 60. rocznicę otwarcia Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie. Tym samym wraca pytanie, czy powinniśmy pałac zburzyć.
Piotr Szaroszyk: To pytanie natury publicystycznej, a nie architektonicznej. Pałac Kultury jest symbolem komunizmu, w architekturze symbolem realizmu socjalistycznego. Pozostała nam po stalinizmie jedna dobra rzecz – wielki budynek za gigantyczne pieniądze, w którym mieszczą się same pożyteczne instytucje.
Co w nim takiego dobrego? Przez długi czas Warszawa była „płaska" – w środku wybijał się jedynie Pałac Kultury, dar Stalina zresztą...
Ale z urbanistycznego punktu widzenia to było dobre rozwiązanie – dla wszystkich było czytelne, gdzie jest środek miasta, co zwykle bardzo trudno określić. Tu ten środek był zaznaczony szpiczastym budynkiem. Dla wszystkich ludzi spoza Warszawy przez długi czas była to rewelacyjna cecha urbanistyki, która pozwalała trafić bez problemu do centrum.
Jeśli nie zburzyć, to może przebudować?