Seria gigantycznych eksplozji zmiotła ogromne składy towarów w strefie portowej Tiencin w ich centrum, wybijając dziurę w ziemi o głębokości siedmiu metrów. Na razie wiadomo, że w katastrofie zginęło co najmniej 112 osób, a 721 jest rannych. Nadal nieznany jest los 95 – w większości strażaków. Ciała wydobywane spod gruzów są tak zmasakrowane, że można je rozpoznać jedynie dzięki analizie DNA.

Według strażaków do wybuchu doszło na skutek zapalenia się niebezpiecznych materiałów, ale dlaczego to się stało, nikt nie potrafi wyjaśnić. Aresztowano już zarządców firmy Ruihai Logistic, w której magazynach wszystko się zaczęło.

Dowódcy wojskowi, którzy odpowiadają za zabezpieczenie terenu, poinformowali, że w dwóch miejscach znaleziono beczki z kilkuset tonami cyjanku sodu, który jest śmiertelnie niebezpieczny dla ludzi. Greenpeace ostrzega przed deszczami, które mogą zatruć powierzchnię ziemi. W bezpośredniej bliskości strefy wybuchu mieszka 90 tys. osób, które są obecnie zagrożone trującymi substancjami.