Reklama

Neumann: Długie marsze PiS kończyły się szybko

- Polska musi być solidarna - mówi Sławomir Neumann.

Aktualizacja: 17.11.2015 21:13 Publikacja: 17.11.2015 19:33

Sławomir Neumann

Sławomir Neumann

Foto: Fotorzepa, Sławomir Mielnik

Rzeczopospolita: Czego spodziewa pan po expose premier Beaty Szydło?

Sławomir Neumann, szef Klubu PO, były wiceminister zdrowia: Chciałbym usłyszeć, czy pani premier Szydło potwierdzi realizację obietnic złożonych w kampanii wyborczej. Jeśli zapowie realizację obietnic wyborczych, to chciałbym wiedzieć z jakich środków rząd je zrealizuje i w jakim terminie.

Paweł Szałamacha zapowiedział, że w 2016 r. deficyt budżetowy wzrośnie o 1-1,5 mld zł.

Czyli jednak pierwsze przeprowadzone zmiany kosztują. Kilka nowych ministerstw musi pociągać większe koszty mimo, że PiS twierdziło, że nie będą potrzebne dodatkowe środki na ich pokrycie. Natomiast te 1-1,5 mld zł nie pomoże w realizacji obietnic.

Oczekiwałbym również w expose, żeby Beata Szydło odniosła się do realizacji „Pakietu demokratycznego” dla opozycji, o którym tyle PiS mówiło w kampanii. Czy w ramach tego pakietu dalej wszystko co jest związane ze służbami specjalnymi będzie zawłaszczane? Czy częścią tego pakietu będzie teraz skok na Trybunał Konstytucyjny?

Reklama
Reklama

PO nie może narzekać, bo w Sejmie dostała wielu szefów komisji sejmowych.

Platforma dostała szefów komisji sejmowych co wynikało z parytetów i tradycji sejmowej. Szefów komisji mają też członkowie Kukiz’15 i Nowoczesnej.  To, że PO jako drugi klub parlamentarny i pierwszy największy klub w opozycji ma szefów i wiceszefów w komisjach, to nic nadzwyczajnego.  PiS mógł liczyć na podobne stanowiska za rządów PO.

Czy po wypowiedziach ministra Waszczykowskiego i Szymańskiego, spodziewa się pan zmiany podejścia rządu PiS do kwestii uchodźców?

Spodziewam się, że przedstawiciele rządu Beaty Szydło na najbliższych unijnych szczytach przedstawią spójne stanowisko solidarne z Europą. Polska nie może być krajem, który odwraca się do Europy plecami w momencie kryzysu. Rząd Ewy Kopacz wynegocjował ustalenia bezpieczne dla Polski, mówiąc maksymalnie o siedmiu tysiącach uchodźców sprawdzonych wcześniej w obozach przejściowych w krajach UE i zweryfikowanych jeszcze przez nasze służby. Liczę, że rząd PiS dotrzyma bezpiecznych i dobrych dla Polski ustaleń i nie będzie ryzykował naszej pozycji w Europie.

Wygrał pan z Ewą Kopacz walkę o przywództwo w klubie parlamentarnym PO. Co się teraz zmieni w Platformie?

Z klubu, który był głównym zapleczem parlamentarnym rządu musimy się zmienić w klub, który będzie twardym recenzentem rządu Beaty Szydło. Musimy też przygotowywać projekty, które albo będą konkurencyjne względem propozycji rządowych, albo zupełnie nowe. Wokół własnych posłów musimy zbudować duże zaplecze eksperckie. Po drugie, władze klubu muszą być odzwierciedleniem wszystkich nurtów w partii, żeby wszyscy czuli, że jest to właściwe dla nich miejsce.

Reklama
Reklama

Będzie pan wycinał ludzi Ewy Kopacz?

Nie. Dzisiaj Platformy nie stać, żeby straciła kogokolwiek. Musimy być liderem opozycji. To oczywiste, że musimy dać wyraźny sygnał, że jest to klub w którym mieszczą się wszyscy. I ci, którzy głosowali na mnie, i ci głosujący na panią premier.

Czy poseł Ewa Kopacz odegra istotną rolę w klubie?

Jest szefową partii i będzie nią  przynajmniej do końca stycznia. Oczywiste jest zatem, że będzie brała udział w posiedzeniach kierownictwa klubu. Bardzo ciężko jest przejść z funkcji premiera czy ministra do funkcji posła opozycji. Ewa Kopacz jest silną osobowością i zaznaczy z pewnością swoją obecność w Sejmie.

Jest twarzą porażki Platformy.

Porażka PO  ma wiele twarzy. Przegraliśmy wybory również ze względu na kampanię, ale jest to także reperkusja ośmiu lat naszych rządów. Oczekiwanie zmiany, które istniało, wyraziło się w wyborach prezydenckich, a my jako Platforma w swojej kampanii nie umieliśmy przekonać wyborców, że możemy być liderami dobrej zmiany.

Reklama
Reklama

Dlaczego nie potrafiliście?

Powodów było wiele. Zarówno programowych, jak i strukturalnych. Trudno mówić o zmianie, kiedy ma się za sobą bagaż ośmiu lat rządów. Trudniej było o wiarygodność tego przekazu . Mówiliśmy o zmianach realnych i możliwych, co jest mniej atrakcyjne niż wybujałe obietnice opozycji, która nie ponosiła odpowiedzialności za budżet. PiS z wyborów zrobił festiwal obietnic.

Teraz zapowiada ich stopniową realizację.

Nie mam złudzeń: obietnice PiS były oszustwem wyborczym. Ci wszyscy, którzy w nie uwierzyli będą miesiąc po miesiącu przekonywać się, że zostali nabrani. Czekam aż te wszystkie propozycje zostaną złożone na piśmie. Na razie na piśmie mamy przejęcie Komisji ds. Służb Specjalnych  i zamach na Trybunał Konstytucyjny.

Wcześniej to PO zrobiła zamach na Trybunał.

Reklama
Reklama

Dzisiaj mamy pięciu legalnie wybranych sędziów do TK, których prezydent Duda nie chce zaprzysiąc. Dzisiaj mamy sytuację taką, że z Komisji ds. Służb Specjalnych wypchnięto jedną partię opozycyjną i zlikwidowano rotacyjne kierownictwo po to, żeby szef z opozycji nigdy nie był członkiem Kolegium ds. Służb Specjalnych. Przypomnę, że na czele służb specjalnych ma stanąć Mariusz Kamiński. Dzisiaj PiS ma absolutnie wszystko w swoim ręku.

Podobnie jak wcześniej PO.

Platforma nie miała władzy samodzielnej i absolutnej. Zawsze tworzyliśmy koalicję. Dzisiaj Jarosław Kaczyński pociąga są wszystkie sznurki. Premier Szydło i prezydent Duda złożyli podczas wręczenia nominacji na urząd premiera hołd lenny prezesowi Kaczyńskiemu.

To Polacy dali PiS pełnię władzy.

Ludzie zagłosowali za zmianą, myśląc, że każda zmiana jest na lepsze.

Reklama
Reklama

Przegrało też straszenie PiS-em.

To, że się nie sprawdza wiadomo było już dawno temu. Należy ostrzegać przed tym, co się może wydarzyć. Wiedzieliśmy, że rządy PiS to będą takie decyzje, jak ostatnia dotycząca Trybunału , gdzie prezydent łamie konstytucję, nie przyjmując przysięgi od nowo wybranych sędziów . Czy to nazwiemy straszeniem, czy ostrzeganiem to już inna sprawa. Problemem PO była nieumiejętność zbudowania pozytywnego przekazu.

Po ośmiu latach rządów przygotowujecie się na osiem lat opozycji?

Długie marsze PiS najczęściej kończyły się szybko. Uważam, że PiS nie będzie rządzić przez osiem lat, może natomiast rządzić pełną czteroletnią kadencję.

Cztery lata rządów Beaty Szydło?

Reklama
Reklama

Nie. Uważam, że wcześniej czy później premierem zostanie Jarosław Kaczyński. Czekając osiem lat na tę funkcję, musiał ją dzisiaj oddać Beacie Szydło nie dlatego, że chciał, tylko dlatego, że taktyka wyborcza była taka, żeby przeciwko premier Ewie Kopacz wystawić kobietę.

Czy błędem PO było oparcie kampanii na osobie liderki?

Błędem było założenie, że jedna osoba może pociągnąć całą partię.

Ta sztuka udawała się Donaldowi Tuskowi.

Jego nie ma już w Platformie. Był osobowością, która była w stanie pociągnąć całą kampanię samodzielnie, ale też trzeba zauważyć, że robił to w sytuacji ostrego personalnego sporu Tusk-Kaczyński. Kiedy Tusk odszedł do Europy, ten spór się wyczerpał. To nie jest wina Ewy Kopacz, że nie dała rady, tylko ten ideowy spór po prostu zniknął. Beata Szydło jest taktyczną odpowiedzią na Ewę Kopacz.

Dlaczego miałaby nie być premierem przez pełną kadencję?

Bardzo mocny rząd polityczny PiS spowoduje, że będzie miała mały wpływ na swoich ministrów, znacznie mniejszy niż miałby Jarosław Kaczyński. Nie będzie mogła zarządzać ministrami, bo jej ludzie mają w partii mocniejsze pozycje, są ważniejsi od niej, silniejsi. I okaże się, że prezes będzie musiał wziąć sprawy w swoje ręce.

A kto byłby teraz najlepszym szefem PO?

Nie wskażę swojego faworyta. Cała nadzieja na odbudowę Platformy jest w zbudowaniu swoistego drugiego mitu założycielskiego. Myśmy rozpoczynali od prawyborów i dyskusji na dole. To dało partii fundusz założycielski . Dzisiaj poprzez powszechne wybory przewodniczącego PO i dyskusję, jaka odbędzie się podczas kampanii wyborczej oddajemy partię członkom i to oni zadecydują, jaką twarz będzie ona miała. Ta kampania wyborcza będzie dla PO paliwem, które pozwoli stworzyć ten drugi mit założycielski.

Wróćmy do przyszłego szefa PO. Najlepszy byłby Grzegorz Schetyna, Tomasz Siemoniak czy Borys Budka?

Członkowie PO chcą usłyszeć od kandydatów na przewodniczącego, jakie są ich pomysły na partię. Promocją w mediach nie wygrają. Wybory w klubie pokazały, że ludzie chcą partycypować w decyzjach.

Jaką partią powinna być Platforma pod nowym przywództwem?

Musi być partią obrony wolności. To będzie nasz powrót do korzeni, do podstawowych założeń Platformy. Mamy dzisiaj w Sejmie trzy partie wodzowskie: PiS z Jarosławem Kaczyńskim i Kukiz’15 oraz Nowoczesną Ryszarda Petru. Platforma, która pokaże, że w niej decyzje zapadają kolegialnie, że jej twarzy jest znacznie więcej, będzie alternatywą dla tego stylu zarządzania, bo on moim zdaniem się wyczerpał.

PO będzie opozycją totalną?

Jak będą rzeczy złe, to będziemy twardą opozycją. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Jeżeli pojawi się coś, co będzie rozwijało Polskę gospodarczo czy w innych dziedzinach, będziemy to wspierać. Nie jesteśmy zakładnikami mówienia „nie bo nie”, tylko dlatego, że to wymyślił PiS.

PiS nie potrzebuje wsparcia opozycji do przegłosowania własnych projektów w parlamencie.

To prawda. Może przegłosować wszystko, a prezydent Andrzej Duda to podpisze. Pierwsze pomysły wskazują, że w Polsce następuje nie orbanizacja państwa, lecz że wprowadza się coś w rodzaju białoruskiego modelu zarządzania państwem.

Czy rząd Beaty Szydło może liczyć na 100 dni spokoju?

To zależy od projektów, które zostaną zaproponowane. Jeżeli będą konfrontacyjne, to spokoju nie będzie. Patrząc po tych pierwszych propozycjach, nie jestem optymistą.

Czy PO przygotowuje się na scenariusz powtórzonych wyborów samorządowych?

Nie zakładam, że to może być realny pomysł, raczej plotka, która krąży w przestrzeni publicznej, politycznej, która ma być straszakiem na samorządy. W demokratycznym państwie prawa są procedury, których trzeba przestrzegać. To, że przegrywa się wybory nie jest powodem do tego, żeby je powtarzać aż do wygranej. Pamiętajmy, że wybory przeprowadzono zgodnie ze sztuką, co potwierdziły niezawisłe sądy, a Państwowa Komisja Wyborcza ogłosiła werdykt.

Spodziewa się pan referendów w sprawie odwołania prezydentów Warszawy, Krakowa, Gdańska?

Tego się, niestety, spodziewam. Polacy będą oczekiwać realizacji księżycowych obietnic wyborczych PiS. Kiedy okaże się, że partia Kaczyńskiego nie jest w stanie ich spełnić, będzie musiała dać ludziom igrzyska i takimi igrzyskami mogą być referenda.

Wyobraża pan sobie, że Donald Tusk wróci do kraju i za pięć lat będzie kandydował na prezydenta przeciwko Andrzejowi Dudzie?

Mówimy o kilkuletnim horyzoncie czasowym. W polskiej polityce czasem rok wywraca scenę do góry nogami.

Tusk straci teraz wpływ na Platformę?

Zawsze będzie miał w niej miejsce. Za cztery lata będzie kończył misję, jaką ma do spełnienia w Unii Europejskiej. Myślę, że nad swoją przyszłością będzie się zastanawiał na rok przed wyborami, a nie teraz.

Gdyby jednak zdecydował się startować w wyborach prezydenckich, to dla PO byłby oczywistym kandydatem?

Donald Tusk zawsze będzie mógł liczyć na wsparcie Platformy.

Wydarzenia
Poznaliśmy nazwiska laureatów konkursu T-Mobile Voice Impact Award!
Wydarzenia
Totalizator Sportowy ma już 70 lat i nie zwalnia tempa
Polityka
Andrij Parubij: Nie wierzę w umowy z Władimirem Putinem
Materiał Promocyjny
Ubezpieczenie domu szyte na miarę – co warto do niego dodać?
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama