W PiS jest kilka frakcji wierzących w zamach na prezydenckiego tupolewa. Ale zamach zamachowi nierówny. Teorii jest kilka. Każda z frakcji podpiera się innymi hipotezami i ekspertami. A podkomisja MON powołana przez Antoniego Macierewicza musi z tego wszystkiego zbudować jedną wspólną opowieść, a potem ją udowodnić...
Dopóki partia Jarosława Kaczyńskiego była w opozycji, problem nie był duży: posiedzenia zespołu parlamentarnego powołanego przez Antoniego Macierewicza upływały w atmosferze poszukiwania różnych, często sensacyjnych rozwiązań, bez konieczności ponoszenia odpowiedzialności za przedstawiane hipotezy. Teraz, kiedy szef zespołu został ministrem obrony, sytuacja się skomplikowała: efekty prac nowej podkomisji w MON, kierowanej przez dr. Wacława Berczyńskiego, mają siłę prawdziwej eksplozji. WAT zapowiedziała własną konferencję w maju. I chociaż eksperci Akademii nie będą oficjalnie prostować słów, jakie padły podczas filmu przygotowanego przez podkomisję, spróbują przedstawić własne ustalenia. Dlaczego do tej pory tego nie zrobiono? – Szef MON jest organem założycielskim dla WAT – mówi „Rzeczpospolitej" jeden z wykładowców związanych z uczelnią. – Jest presja, bo przecież to Antoni Macierewicz zmienił komendanta i doprowadził do zwolnienia „nieprawomyślnych" generałów.