Koniunktura gospodarcza przychodzi i odchodzi. Rządy nie mają znaczenia dominującego. W gospodarce występują procesy inercyjne, opóźnienia i w dużym stopniu to, że jest koniunktura nie tylko w Niemczech, ale w różnych krajach Europy Zachodniej, co nam pozwala dobrze się rozwijać, to przecież w żaden sposób nie ma związku z działaniem takiego czy innego rządu.
Czyli PiS ma dużo szczęścia, bo za poprzednich ich rządów też była dobra koniunktura.
To nie PiS ma szczęście, tylko my mamy szczęście. Pytanie, czy potrafimy to szczęście wykorzystać. Nie można liczyć na to, że będziemy zawsze mieć szczęście.
Koniunktura przychodzi i odchodzi jak dobra pogoda. Problem polega na tym, żebyśmy nie płynęli z nią, tylko żebyśmy potrafili ją wykorzystać. Obawiam, że my płyniemy z tą koniunkturą. Dobra koniunktura znaczy, że mam dzisiaj więcej możliwości rozwiązania problemów.
Jeśli mam dobry okres to trzeba pamiętać, że mój sukces to pierwszy krok do niepowodzenia jeśli nie będę chciał tego sukcesu utrwalić i będę na nim płyną.
Premier Morawiecki chwali się, że wydatki socjalne są 3-krotnie większe niż za poprzednich rządów. Pan będąc wicepremierem hamował apetyty polityków.
Nie uważam, że każdy wydatek socjalny jest niewłaściwy. Problem polega nie na tym, co ile przyrosło, tylko ile tego było przed, w stosunku do naszych możliwości. Dyskusja, czy jeśli to wzrosło 3 razy, jest dobre czy nie dobre, nie ma sensu jeśli nie odniesiemy tego do kategorii ekonomicznych, albo nie zobaczymy, co to daje.
Jeśli wydatki socjalne służą wyłącznie budowaniu poparcia politycznego, lub do nakręcania koniunktury, to prędzej czy później się to zemści na całym społeczeństwie i gospodarce. Jeśli natomiast wydatki socjalne są tak ukierunkowane, że aktywizują ludzi, pozwalają rozwiązywać problemy społeczne, służą temu, żeby ludzie lepiej sobie radzili, stwarzamy im szansę, wyprowadzamy ich z bezradności to dobrze, to jest aktywna polityka społeczna. Wydatek wydatkowi nie równy.
I którą drogą idziemy?
Ludzie oczekują „dawajcie", czyli jesteśmy w sytuacji, kiedy zaczyna narastać rodzaj syndromu „skoro zaczęliśmy dawać i zyskaliśmy znaczące poparcie społeczno-polityczne, to jeśli nie chcemy tego stracić, będziemy musieli dawać, tym bardziej jak ktoś się będzie upominał", a coraz więcej grup się będzie upominać. To nie jest dobra droga.
Jeszcze premier chwalił się nadwyżką. To bardziej rozbudziło te oczekiwania.
Jeśli mielibyśmy na koniec tego rokuna dwyżkę budżetową, to pierwszy biłbym brawo Morawieckiemu i powiedział, że on zasługuje na najwyższe uznanie.
Ale nie będziemy mieć.
Mówienie w połowie roku o tym, że mam nadwyżkę nie ma żadnego sensu. Można wstrzymać pewne wydatki. M.in. mamy nadwyżkę bo nie kofinansujemy wydatków unijnych, bo źle to idzie. Widać wyraźnie, że budżet unijny, który mamy, nie jest przez nas wykorzystywany. Jest mało nawet publicznych inwestycji. Nie mamy kofinansowania i dlatego mamy nadwyżkę, ale to nie jest sytuacja strukturalna, tylko przejściowa.
W okresie kiedy mamy wysoki wzrost gospodarczy powinniśmy mieć nadwyżkę, przynajmniej w budżecie pierwotnym, czyli bez wydatków na obsługę poprzedniego długu.
To wydaje się igraniem z ogniem. Wystarczy niespodziewane spowolnienie, kryzys i mamy kłopot.
Igranie z ogniem oznacza, że mamy już rozlaną benzynę i wystarczy iskra, żeby to wybuchło. Tak nie będzie. Polska gospodarka będzie miała dobrą koniunkturę w tym i następnym roku, w to nikt nie wątpi. Ona jest napędzona. Natomiast po co wydatkami socjalnymi ją dalej napędzać. To wszystko jest tylko gra o poparcie i wynik wyborczy, a nie gra o dobrą gospodarkę i o dobrze działające społeczeństwo.
Jeśli ktoś mówi „musimy rozwiązywać problemy, których poprzednia władza nie rozwiązywała", słusznie, rozwiązujmy te problemy. Mamy dzisiaj środki na prowadzenie aktywnej polityki społecznej i rozwiązywania wielu problemów społecznych. W takim razie jak wytłumaczyć zmniejszanie wieku emerytalnego w sytuacji, kiedy nam brakuje ludzi do pracy. Nawet w Warszawie nie można znaleźć ludzi do pracy, a co dopiero w terenie. To jest sytuacja, której nie wolno kontynuować. Premier Janusz Steinhoff mówi, że nie wolno na ołtarzu polityki kłaść gospodarki.