- W Polsce były jednostki specjalne, ale one funkcjonowały na trochę innych zasadach. Standardy były zupełnie inne. Pierwsze kontakty z Brytyjczykami i kolegami ze Stanów Zjednoczonych, pokazały nam, w którym kierunku należy iść i jak to powinno wyglądać – powiedział w programie "Onet Rano” płk. Andrzej "Wódz" Kruczyński. - Oczekiwałem przygody od życia i taką przygodę w jednostce GROM dostałem. Byłem w różnych zakątkach świata. To było coś niesamowitego – dodał.

Czytaj także: Dowódca GROM się tłumaczy

 

Były oficer GROM wspominał także swoją pracę w jednostce Wojsk Specjalnych. - Jak były początki GROM-u i pojechaliśmy do SAS, czy amerykańskiej Delty, to nasi koledzy przecierali oczy ze zdumienia. My mieliśmy po dwadzieścia kilka lat – powiedział. - W siłach specjalnych, jak obserwowaliśmy kolegów z tych zakątków świata, okazało się, że tam średnia wieku była trzydzieści kilka lat. Idealny moment do sił specjalnych jest wtedy, gdy mamy około trzydziestu lat. Czyli coś w życiu zrobiłem, otarłem się o wojsko, zdobyłem swoje doświadczenia i jestem pełnoprawnym żołnierzem – podkreślił. - Z młodymi osobami czasem tak jest, że szukają jeszcze dodatkowych wrażeń i przygód, a to nie jest potrzebne w siłach specjalnych. My z tego rezygnujemy. Chcemy, żeby trafiła osoba przygotowana mentalnie – zaznaczył były oficer GROM, płk. Andrzej "Wódz" Kruczyński.