Wymeldowanie Agnieszki I. wraz z córką z mieszkania w Łodzi nastąpiło na wniosek byłego męża. Poinformował on, że jego żona z córką wyprowadziły się dobrowolnie i od października 2009 r. już tu nie mieszkają.
– Moja klientka nie wyprowadziła się dobrowolnie, ale z powodu przymusu psychicznego, którego doświadczała ze strony byłego męża – mówi adw. Katarzyna Ćwiek, pełnomocniczka Agnieszki M. – W efekcie to on jest wygrany. Niby meldunek ma jedynie charakter rejestracyjny, ale gdziekolwiek się pójdzie, wszędzie jest wymagany.
Zanim zakończy się porozwodowy spór o podział majątku, Agnieszka I. jest współwłaścicielką lokalu, za który aż do 2012 r., czyli do rozwodu, uiszczała wszystkie opłaty. Ale podejmowane przez nią próby wejścia do mieszkania zawiodły, gdyż były mąż wymienił zamki w drzwiach.
Orzekając o wymeldowaniu Agnieszki I., prezydent Łodzi i wojewoda łódzki zwrócili uwagę, że ma to na celu doprowadzenie stanu ewidencyjnego do zgodności ze stanem faktycznym. Zapis, figurujący w ewidencji ludności, nie może mieć charakteru fikcyjnego. A taki miałby, gdyby informował, że miejscem stałego pobytu Agnieszki I. jest jej dawne mieszkanie – stwierdzili.
Powołali się na art. 15 ust. 2 obowiązującej wówczas ustawy z 1974 r. o ewidencji ludności i dowodach osobistych. Przepis ten, powtórzony w art. 35 obecnej ustawy z 2010 r. o ewidencji ludności, przewidywał, że organ gminy na wniosek właściciela lub innego podmiotu dysponującego tytułem prawnym do lokalu lub z urzędu wydaje decyzję w sprawie wymeldowania osoby, która opuściła miejsce stałego pobytu i nie dopełniła obowiązku wymeldowania się.