Proces w sprawie 46-letniej Kariny Ł. ruszył w marcu 2018 r. Szefowała ona kancelarii specjalizującej się w egzekwowaniu odszkodowań od firm ubezpieczeniowych. "Fakt" przypomina, że była osobą rozpoznawalną, kandydowała nawet w wyborach samorządowych. W filmikach w internecie obiecywała darmowe porady prawne i pomoc ludziom, których dotknęło w życiu nieszczęście. Pracownicy kancelarii wyszukiwali osoby poszkodowane w wypadkach lub rodziny ofiar wypadków. Odwiedzali ich, proponując pomoc w wywalczeniu odszkodowania.
Czytaj więcej
UOKiK sprawdza kancelarie, które oferują pomoc w dochodzeniu roszczeń z umów o tzw. polisolokaty, kredyty hipoteczne oraz obligacje korporacyjne GetBack. Prezes urzędu wydał już pierwsze decyzje w tych sprawach.
Karina Ł. była skuteczna, ale nierzetelna. Przyznane odszkodowania firmy ubezpieczeniowe przelewały na konto kancelarii, która miała je wypłacać poszkodowanym Jednak Karina Ł. nie zawsze to robiła lub wbrew umowie zawyżała swoje wynagrodzenie.
Osoby pokrzywdzone przez kancelarię zaczęły zgłaszać się na policję. Prokuratura oskarżyła Karinę Ł. o przywłaszczenie ponad 500 tys. zł należnych ok. 60 osobom - ofiarom wypadków i ich rodzinom. Jak donosił "Kurier Lubelski" najniższa kwota opiewała na 603 zł, a najwyższa na 37,7 tys. zł. Odczytywanie listy pokrzywdzonych podczas pierwszej rozprawy w Sądzie Rejonowym Lublin-Zachód trwało kilkanaście minut.
Po trzyletnim procesie Karina Ł. została skazana na dwa lata pozbawienia wolności. Sąd nakazał także oddanie pokrzywdzonym przywłaszczonych pieniędzy. Tak się jednak nie stało.